sobota, 30 stycznia 2021

Między snem a koszmarem — Prolog czwarty

— No, jeszcze trzeba trochę wygładzić…
Gaara z rosnącym niepokojem obserwował matkę, która z ogromnym skupieniem, ze łzami w oczach, przesuwała dłonią po zagniotach na jego szacie.
— Wszystko w porządku, mamo?
— Ten mi się pyta, czy wszystko w porządku! — żachnęła się matka i lekko pacnęła go w ramię, ale zaraz powróciła do poprawiania szaty. — Jakaś obca baba zabiera ode mnie dziecko, a ten mi się pyta, czy wszystko w porządku…
— Myślałem, że lubisz Namae. — Gaara patrzył na matkę z nikłym uśmiechem.
— Lubię, ale dzisiaj daj mi ją nienawidzić. — Cofnęła się o krok i spoglądała na niego z zadowoleniem. — No, przynajmniej jak człowiek wyglądasz. A Namae będzie jeszcze żałowała, że taką teściową sobie wybrała.
— Wolę myśl, że to mnie wybrała, a nie teściową.
— Ale to ze mną będzie się użerała, jeśli skrzywdzi moje dzieciątko. Pamiętaj, skarbeńku, zawsze możesz wrócić do domu.
Gaara nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Zdawał sobie sprawę, że matka żartowała, ale był też świadom, że to właśnie miała na myśli. Jakoś nigdy nie zastanawiał się nad tym, jak bardzo skomplikowany może być kobiecy tok rozumowania, a już wyczytywanie drugiego lub trzeciego dna w wypowiedziach było ponad jego zdolności poznawcze. Kankurō musiał być jakimś ewenementem, że potrafił to robić w sposób naturalny.
— Zakładasz, że to ona może mnie skrzywdzić?
Wypowiedział te słowa, nim zdążył zastanowić się nad ich brzmieniem.
Przeklął siebie w myślach, kiedy zauważył, że uśmiech zniknął z twarzy matki. Cholera… Od samego początku wiedział, że nie powinien choćby przez chwilę myśleć o Shukaku w tak ważnym i pełnym radości dniu.
Rodzina, a zwłaszcza matka i Temari, na głowie stawała, żeby nigdy nie odczuwał, że był gorszy lub niebezpieczny tylko przez fakt bycia jinchūriki. Dla niego demon był czymś naturalnym, stał się jego elementem i nie czuł już negatywnych skutków posiadania go w sobie. Do braku snu po wielu latach przywyknął, do nieustannej walki z Shukaku mógł się odzwyczaić, kiedy w końcu doszedł do porozumienia z nim. Ale…
Gaara nic nie mógł poradzić, że jakiś nieuzasadniony, a może właśnie w pełni zasadny, lęk odczuwał każdego dnia. Wielokrotnie próbował znaleźć jego podstawę i doszedł do wniosku, że nadal nie przywykł do myśli dzielenia z innym bytem ciała. Choć dogadywał się z Shukaku, a mocą go przerósł, nie mógł zakładać, że taki stan rzeczy będzie trwał w nieskończoność. Taki optymizm byłby nieodpowiedzialnością.
Co jeśli kiedyś straci panowanie? Co jeśli, skoro Shukaku uśpił jego czujność, demon nieoczekiwanie walczyłby ze wszystkich sił o uwolnienie? Wtedy najbliższe mu osoby były w niebezpieczeństwie.
Wzdrygnął się. To właśnie Namae była najłatwiejszą ofiarą, bo nigdy nie posiadała zasobów chakry, nie mogła więc zostać shinobi, czyli była bezbronna. Jednak ta refleksja nie przyszła do niego na początku ich znajomości, tylko znacznie później, kiedy już na poważnie myślał o ich wspólnej przyszłości. Mniej więcej w tym samym okresie, kiedy z trudem myślał o rozłąkach podczas wykonywania misji i choćby rozważanie trwałego rozstania przestawało być możliwe.
A może był tylko egoistą? Może myślał tylko o sobie? Mając do wyboru cierpienie po rozstaniu, a cierpienie po skrzywdzeniu jej, bo o możliwości zabicia nie mógł nawet myśleć, rozwiązanie powinno być proste, a nie było wcale.
Jego zdanie miało znaczenie, oczywiście, ale tak naprawdę to Namae musiała mieć decydujący głos w tej sprawie. Nie mógł przecież za nią decydować. A może powinien?
— Gaara… — Matka pogładziła go po policzku. — Może czujesz się skrępowany, bo zawsze uważaliśmy temat za zamknięty, ale jeśli masz obawy, możesz przyjść porozmawiać. Poza tym, choć dzisiaj przyznaję to z niechęcią, Namae jest mądrą dziewczyną… kobietą właściwie… która wiedziała, na co się decyduje.
— Na pewno wie?
Chciałby w to wierzyć, ale jak mógłby? Jedynie ojciec, Kankurō, Temari i Yashamaru byli świadkami kontrolowanego uwolnienia mocy Shukaku. Nawet matki nie było przy tym, bo ojciec nie chciał ryzykować. Jak miał zakładać, że Namae w pełni wiedziała, na co się zdecydowała?
— A może to ty masz wątpliwości?
— Ja? Jakie mógłbym…
— Chcesz odwołać ślub?
Zastygł w bezruchu. Gorszego momentu nie mogła wybrać, żeby przyjść tutaj. Z trudem zmusił się do odwrócenia.
Nie! Jak mógł dopuścić…
— Przepraszam, kochanie. — Szybko podszedł do Namae, która z trudem powstrzymywała łzy i patrzyła na niego z drżącym podbródkiem. — To… to nie miało z tobą nic wspólnego.
— Wątpliwości na kilkadziesiąt minut przed ślubem ze mną chyba można uznać za mój problem.
Czy kiedykolwiek zmienią się proporcje w ich relacji? Nawet teraz, kiedy znowu to on zepsuł, próbowała naprawić wszystko żartem. Nie zasługiwał na nią i nie miał pojęcia, co takiego mogła w nim zauważyć, kiedy zaczęli się spotykać.
— Przepraszam — wyszeptał. — To naprawdę nie ma nic wspólnego z tobą. To… wiele razy o tym rozmawialiśmy i obiecałem, że nie będę wspominał o nim w takim kontekście.
— Znowu Shukaku? — niemal warknęła.
Niepokój zniknął z jej spojrzenia, więc powinien być zadowolony, ale te niebezpieczne błyski nie mogły dobrze wróżyć.
— Obiecałeś, że przestaniesz się samobiczować za coś, na co nie miałeś wpływu, że nie będziesz snuł jakichś absurdalnych scenariu…
— Wiem.
Westchnął ciężko. Chyba nie był w stanie postawić się na jej miejscu, kiedy widziała przed sobą tylko jego. Nie miał pojęcia, jaka byłaby jego reakcja, gdyby sytuacja była odwrotna. Zapewne też nie zwracałby uwagę na potencjalne zagrożenie, które…
— Gaara, znowu to sobie robisz. Znam cię zbyt dobrze — dodała, najpewniej zauważywszy jego skołowaną minę. — Tak, jestem świadoma, że Shukaku to nie tylko słowo, ale demon. Wiem, że istnieje niskie prawdopodobieństwo uwolnienia jego mocy. Domyślam się, jak trudne musi to dla ciebie być. Ale. Ale ty musisz przestać się zadręczać, bo w tej chwili to ty, a nie on, możesz zniszczyć naszą przyszłość. Rozumiemy się?
— Tak jest, Namae-sama!
— No… to na kilka godzin mam cię z głowy. — Pokręciła głową. — Za chwilę bierzemy ślub! Nie mam czasu na twoje napady paniki!
Nie zdążył się odezwać, a już wybiegła.
— Wiesz co, synku? — Matka z przesadną czułością uczepiła się jego ramienia, przypominając o swojej obecności. — Nawet nie potrafię udawać. Nie mogłeś lepiej trafić, wiesz? Nikt cię lepiej nie naprostuje niż ona.

4 komentarze:

  1. Wczoraj już miałam za dużo myśli w głowie, ale teraz je ułożyłam i mogę skomentować.
    Zastanawiałam się dlaczego coś mi w tej scenie zgrzyta. Karura jest zbyt sympatyczna ;) i oto znalazłam odpowiedź - myśląc o matce w świecie Naruto od razu przed oczami Kushinę. Względnie Temari z obrazka na którym stoi nad mężem i synem, z cyklu "ratuj się kto może" :D Tymczasem Karura, wedle tego, co o niej wiemy, powinna być serdeczna. Tym bardziej przykro że rodzeństwo musiało radzić sobie bez niej :(
    Gaara niebezpiecznie ociera się tutaj o rozkminki o abominacji, dobrze że- jak widać - Bezimienna mu na to nie pozwoli(łaby). Ona jest taka jaka powinna - emocjonalna [może aż za bardzo, tak od razu łezki? (Gaara ma chyba wbrew pozorom o sobie wysokie mniemanie skoro spodziewał się takiej reakcji na drobną sugestię że być może nie zostanie jej mężem :P)]. No i widać silny charakter. Tak więc ostatnie zdanie świetnie podsumowuje rozdział - takiej kobiety Gaarze trzeba. Tylko czy ją dostanie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dobrze, że tylko ocieram się o abominację! Wiesz, jak to trudno po tylu latach przestać pisać w stylu emo-boya? :P

      Usuń
  2. Co? To już? Cztery prologi i basta?! Ja tu się napaliłam na pierwszy rozdział w końcu i co?! Z kwitkiem się mnie odsyła? Ja się nie zgadzam, odmawiam. KOTOARU.
    Nie ma żadnego pisania dramione, dopóki nie wjedzie tak długo wyczekiwana przeze mnie jedyneczka.

    Co do notki natomiast - też miałam zaszczyt czytania przedpremierowo i wtedy skupiałam się na innych rzeczach, więc umknęło mi coś, co teraz uderzyło z całą mocą - nie wiem dlaczego, ale Namae mnie trochę irytuje. XD Być może za bardzo przywykłam do lekkiego charakteru Sayuri i dwubiegunowości Sachiko i dlatego mocny charakter dominującej Namae nieco mi zgrzyta, ale jednego nie mogę odmówić: jest ciekawie. ^^
    Dawać mnie tę jedynkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bij! :(

      DOBRA, JEDYNKA PÓJDZIE JUTRO. Zadowolona?

      Usuń