niedziela, 7 lutego 2021

Między snem a koszmarem — Rozdział pierwszy

Wolność! Z trzaskiem zamknął segregator i wstał od biurka. Teraz tylko zajrzeć do księgowości i zje w końcu jak człowiek — na spokojnie, w restauracji — a nie z jakiejś budki w biegu. Zebranie było dopiero za dwie godziny i nie przewidywał, żeby te pierdolone gnidy z Rady zepsuły mu plany na wieczór.
Przelotnie zerknął na odbicie w lustrze, ale nie musiał poprawiać makijażu. Na szczęście, bo nie miał najmniejszego zamiaru znowu pojawić się na zebraniu z chaosem na ryju. Nie chciał dawać nikomu pretekstu do kpin.
— Dzień dobry, Kankurō-sama.
Odwrócił się w stronę, z której dobiegał kobiecy głos. Całkiem niezła, chyba ją skądś kojarzył, ale za nic nie mógł przypisać twarzy do okoliczności poznania.
— Dzień dobry — odpowiedział, puszczając oczko.
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy tamta zarumieniona dygnęła i odeszła z wyraźnym ożywieniem w ruchach.
Cóż, może właśnie stworzył podwaliny pod ekscytujący wieczór innego dnia? Na dzisiaj miał zaplanowanie schlać się jak świnia z Buntą po raz pierwszy od tygodni i nic go nie odwiedzie od tego pomysłu.

sobota, 30 stycznia 2021

Między snem a koszmarem — Prolog czwarty

— No, jeszcze trzeba trochę wygładzić…
Gaara z rosnącym niepokojem obserwował matkę, która z ogromnym skupieniem, ze łzami w oczach, przesuwała dłonią po zagniotach na jego szacie.
— Wszystko w porządku, mamo?
— Ten mi się pyta, czy wszystko w porządku! — żachnęła się matka i lekko pacnęła go w ramię, ale zaraz powróciła do poprawiania szaty. — Jakaś obca baba zabiera ode mnie dziecko, a ten mi się pyta, czy wszystko w porządku…
— Myślałem, że lubisz Namae. — Gaara patrzył na matkę z nikłym uśmiechem.
— Lubię, ale dzisiaj daj mi ją nienawidzić. — Cofnęła się o krok i spoglądała na niego z zadowoleniem. — No, przynajmniej jak człowiek wyglądasz. A Namae będzie jeszcze żałowała, że taką teściową sobie wybrała.
— Wolę myśl, że to mnie wybrała, a nie teściową.

czwartek, 28 stycznia 2021

Między snem a koszmarem — Prolog trzeci

Gaara lekko drżącą dłonią pogładził czarne włosy, które zasłaniały mu widok na twarz Namae. Przełknął głośno ślinę, kiedy zaśmiała się na jego ruch.
Powinien coś powiedzieć — ale co? Zawsze plątał mu się język, kiedy był przy niej, a teraz sytuacja była jeszcze bardziej stresująca niż zazwyczaj. Co miał robić, kiedy w końcu ustalili, że będą parą? Jakoś nigdy nie wyobrażał sobie, nawet w najdzikszych fantazjach, że Namae będzie leżała obok niego. Że będzie miał możliwość przytulenia jej, dotknięcia choćby opuszką palca w sposób inny niż przyjacielska zażyłość.
Komplement. Kankurō powtarzał, że kluczem do kobiecego serca są komplementy. Mówił chyba nawet, że te nieszczere też miały moc, ale Gaara wcale nie musiał oszukiwać. Wiele rzeczy podobało mu się w Namae. A właściwie nie potrafił teraz wskazać choćby jednej rzeczy, która by mu się nie podobała.
Coś o włosach! Przecież właśnie ich dotknął!
Już otwierał usta, ale język znowu uwiązł mu w gardle. Jak miał to skomentować? Chciał powiedzieć coś w stylu, że miała jedwabiście gładkie włosy, ale zaraz przypomniały mu się słowa Temari, że jeżeli facet ma powtarzać wyświechtane zwroty, lepiej dla niego byłoby, żeby milczał.

środa, 27 stycznia 2021

Między snem a koszmarem — Prolog drugi

— Padam z nóg!
Byli w drodze z placu treningowego do domu, ale Kankurō przerwał wędrówkę i opadł na pobliską ławkę. Pot spływał po jego czole, mieszając się z drobinami kurzu i piasku.
— Niezły mi wujek. — Kankurō kontynuował swoje żale. — Rodzina, też coś! Zabić mnie chce.
— Nie dramatyzujesz przypadkiem? — Temari patrzyła na niego z wyraźnym rozbawieniem.
— Taka wyszczekana jesteś, bo nie na ciebie się uwziął. — Kankurō po raz kolejny przetarł spoconą twarz. — Też sobie ojciec senseia dla nas wymyślił…
— Nie sądzę, żeby to było celowe — wszedł mu w słowo Gaara. — Mało miał chętnych na to stanowisko.
— Kto by chciał się użerać z dzieciakami kage, co? — Temari westchnęła cicho i poklepała pokrzepiająco starszego z braci po plecach.
— A co mnie to obchodzi? — Kankurō zacisnął wargi, ale zaraz je rozluźnił i dodał: — To naprawdę niesprawiedliwe, że tak się na mnie…
— Tak, wiemy, Kanki, wiemy — warknęła Temari. — Ty jeden jesteś pokrzywdzony, Yashamaru to tyran, a ojciec to w ogóle czeka na odpowiednią chwilę, żeby rzucić cię na pożarcie skorpionów, tak bardzo ma cię dość. I tylko matka ma resztkę cierpliwości, żeby…

wtorek, 26 stycznia 2021

Między snem a koszmarem — Prolog pierwszy

— Chodź, Gaara! Zobacz, tam jest ławka!
Temari wymieniła zaniepokojone spojrzenie ze starszym z braci.
Wcześniej kasjerka prawie nie zgodziła się sprzedać im lodów. Patrzyła na Gaarę z obrzydzeniem i dopiero kiedy rodzeństwo stanęło w jego obronie, rozkręcając awanturę, złamała się.
Zarówno Temari jak i Kankurō dbali o to, żeby ich młodszy braciszek jak najmniej zauważał z tego typu sytuacji, więc jak najszybciej odciągali jego myśli.
W końcu usiedli na ławce.
— Jak lody, mały? Smakują?
Gaara spojrzał na brata z szerokim uśmiechem. Zanim odpowiedział, przetarł brudną od topniejących resztek lodów twarz.
— Bardzo! A jaki ty masz smak?
— Cytrynowy — chcesz?
Gaara z błyszczącymi oczami skinął głową i z wielką chęcią wgryzł się w porcję brata.