sobota, 3 sierpnia 2019

Opiekun – Rozdział 5

Następne miesiące przyniosły spore zmiany w życiu zarówno Sayuri jak i Gaary. Przede wszystkim chłopak dowiedział się, ile konkretnie Sayuri otrzymywała co miesiąc. Widząc tę kwotę, po raz nie wiadomo który przeklął jej nieżyjącego ojca. Jak można tyle pieniędzy przeznaczać na alkohol i nie zauważyć, że własne dziecko żyło w skrajnej biedzie?
W pierwszym miesiącu pieniędzy starczyło na to, by wymienić meble w pokoju Sayuri. To uznał za priorytet. Nie chciał, by czegokolwiek jej brakowało, więc przez kolejne kilka miesięcy oboje doprowadzali mały domek do porządku.
Sayuri powoli zapominała o śmierci ojca i z radością pomagała mu we wszystkim. Oboje ciężko pracowali, by pomieszczenia nadawały się do użytku. Sprzątając, męczyli się straszliwie, bo żadne z nich wcześniej nie wykonywało takich skomplikowanych zadań, ale nie narzekali.
Gdy remont dobiegł końca, dom wyglądał naprawdę przyzwoicie, choć nie był jeszcze całkiem przytulny. Gaara nie znał się na tego typu sprawach i skupiał się jedynie na tym, by pomieszczenia były czyste, wyposażone w solidne meble i inne sprzęty. Instruował też Sayuri i próbował nauczyć oszczędzania. Miał w pamięci swoje przemyślenia, że w przyszłości może wydarzyć się coś, co sprawi, że zostanie ona bez stałych dochodów i to dlatego nalegał tak bardzo, by miała nawyk odpowiedniego wydawania pieniędzy.
Nie tylko remont zajmował im czas. Każdego dnia Gaara podejmował próby nauczenia się gotowania. Wraz z Sayuri studiowali książkę kucharską i próbowali przyrządzać posiłki. Jeżeli udawało im się podołać zadaniu, jedli z satysfakcją przygotowany posiłek. Jeżeli jednak polegli i jedzenie nadawało się tylko do wyrzucenia, Gaara chodził do posiadłości i wykradał jedzenie dla siebie i Sayuri.
Nadal co jakiś czas przebywał w posiadłości. Chodził regularnie na lekcje z prywatnym nauczycielem, sumiennie odbywał treningi, czasem jedynie z Kazekage, a czasem ze swoim rodzeństwem. Nie lubił tego, ale wiedział, że powinien się rozwijać.
Stosunki z innymi ludźmi nie uległy poprawie. No… może sprzedawcy już nie drżeli na jego widok, przyzwyczaili się nieco do obecności demona w swoich sklepach, ale nie oznaczało to, że polubił wizyty w tych miejscach. Dalej, z tą samą niechęcią myślał o wszystkich poza Sayuri. Dalej nie hamował swojego zachowania i czasem nie panował nad sobą, co kończyło się tragicznie dla mieszkańców Suny, choć zdarzało się to coraz rzadziej.
Polubił spędzać noce w pokoju Sayuri. Obserwował wtedy jak dziewczynka spała i przynosiło mu to trochę rozrywki. Mała często mówił przez sen albo kręciła się i co jakiś czas okrywał ją kocem. Często też po prostu siedział w kupionej jakiś czas wcześniej sofie i odpoczywał. Czasami zapalał świece w kącie oddalonym od łóżka dziewczynki i czytał książki, które wspólnie kupowali i zbierali w małej biblioteczce znajdującej się w salonie. Sam nie potrzebował własnego pokoju. Rzeczy nadal znajdowały się w posiadłości Kazekage, łóżka nie potrzebował, a osobiste drobiazgi wolał przechowywać u Sayuri w kilku małych szafkach, które dla siebie przeznaczył.
Zrozumiał dlaczego dziewczynka tak polubiła rzeczy, które od niego otrzymywała. Czasem także lubił popatrzeć na drobiazgi, które od niej dostał. Kiedy opuszczał ją na dwa dni każdego miesiąca i Sayuri zostawała sama, lubiła przygotowywać mu jakieś prezenty. W kolekcji znalazł się już dziecięcy rysunek, który przedstawiał ich bawiących się na półce skalnej, kilka materiałowych ozdób, które lubiła wykonywać. Dostał kilka kompletów, bo Sayuri nadal wprawiała się w tym i pierwsze próby były dość nieudane, ale nie wyrzucił ich. Lubił po prostu patrzeć na rzeczy, które od niej otrzymywał na dowód sympatii i przywiązania.
Nadal nie mógł uwierzyć, że Sayuri mogła być prawdziwa. Jakim cudem przywiązała się do niego? Nie rozumiał tego. Nie wiedział też, co musiałoby się wydarzyć, aby odwróciła się od niego. Przecież musiała zdawać sobie sprawę, kim był. Nie tylko widziała uwolnionego Shukaku, ale czasem zjawiała się w nieodpowiednich momentach, gdy prawie zabijał kolejną osobę, ale chyba nie dostrzegała tych niebezpiecznych sytuacji. Albo może postanowiła to ignorować? Nie wątpił, że kiedyś będą musieli odbyć poważną rozmowę na temat absurdalności tego wszystkiego, ale odkładał to na później. Nie wiedział, jakim cudem przeżyje, jeśli Sayuri wypędzi go z tego domu i wyrzuci z życia. To byłby dla niego porównywalny cios do tego, który wiele lat temu zadał mu Yashamaru. Znowu miał bliską osobę, pozwolił komuś wejść do swojego życia, zrobiłby wszystko dla niej, ale czy to wystarczy, by dziewczynka go nie znienawidziła jak wszyscy? Czy będzie w stanie zaakceptować to kim naprawdę był? A może postawi mu ultimatum? I co wtedy zrobi? Te przemyślenia napawały go przerażeniem, ale tłumaczył sobie, że Sayuri była jeszcze zbyt mała, by dostrzec wiele rzeczy i jeszcze kilka lat może nic nie zmieniać w ich dotychczasowym życiu.

***

 Niektóre osoby zaobserwowały zmiany w życiu Gaary. Kilkoro sprzedawców przyzwyczaiło się do obecności demona, któremu czasem towarzyszyła mała dziewczynka. Choć nadal czuli się niepewnie w jego towarzystwie, nie było to to samo przerażenie, które ogarnęło ich za pierwszym razem.
Kazekage także dostrzegł zmiany. Gaara spędzał coraz mniej czasu w domu, a wolny czas niemal w całości poświęcał dziecku z najbiedniejszej części Suny. Statystyki mówiły same za siebie – liczba śmiertelnych ofiar z miesiąca na miesiąc malała. Nie oznaczało to, że jego syn mógł czuć się bezpieczny. Na naradach jednak ani on, ani Rada nie byli w stanie podjąć prawdziwie ostatecznej decyzji. Za bardzo zależało im na jinchuuriki, by pozbyć się Gaary, ale musieli w końcu coś ustalić i podjąć wiążące decyzje. Najprawdopodobniej pozostanie im obserwować jego poczynania podczas misji. Rasa zrezygnował z dawnych metod i nie zniszczył chłopcu po raz drugi życia, więc Sayuri mogła czuć się bezpieczna.
Kankuro i Temari także zauważyli, że ich brat zmienił swoje dotychczasowe przyzwyczajenia. Już właściwie nie przychodził, by wspólnie zjeść posiłki, z czego się cieszyli. Obawiali się go, a fakt że byli rodziną, niczego nie zmieniał. Gaara traktował ich jakby byli śmieciami i zapewne jedynie z obawy na gniew Kazekage nie krzywdził ich, ale ciężko byłoby to nazwać dobrymi relacjami. Na lekcjach, na których regularnie się pojawiał, można było ignorować jego obecność, bo nigdy się nie odzywał.
Z tego, co słyszeli, Gaara coraz lepiej panował nad sobą. Poza tym kilka razy dostrzegli go na ulicy, gdy rozmawiał z jakąś małą dziewczynką. Nie znali jej i byli bardzo ciekawi, kim było to dziecko, które najwidoczniej nie obawiało się potwora z Suny. Czyżby to przez nią ich brat zachowywał się inaczej? Przez kilka ładnych miesięcy nie mieli okazji, by z nią porozmawiać. Nie spotykali jej albo z daleka widzieli, że towarzyszył jej Gaara, a to nie pozwalało na przesłuchania dziewczynki. Ale pewnego dnia, gdy wracali z treningu, dostrzegli ją, niosącą jakieś drobne sprawunki.
Odważyli się i podeszli do niej.
— Cześć — odezwała się Temari.
Dziewczynka na początku zignorowała to, jakby nie spodziewała się, że mówiła do niej. Dopiero kiedy zorientowała się, że dookoła nie było nikogo innego, spojrzała na nich ze zdziwieniem.
— Cześć — odpowiedziała pytającym tonem.
— Nazywam się Temari, a to jest Kankuro. — Blondynka wskazała na starszego z braci. — A ty, jak się nazywasz?
— Sayuri.
— Bardzo nam miło. — Temari zawahała się. — Wiesz kim jesteśmy?
Sayuri patrzyła na nich w skupieniu i lekko przekręciła głowę.
— Chyba Gaara jest waszym bratem — odpowiedziała powoli.
Wyglądała, jakby nie do końca rozumiała, dlaczego ją zaczepili. Sami zresztą nie do końca wiedzieli. Obecność dziewczynki wydawała im się czymś dziwnym, w końcu… kto normalny zadaje się z Gaarą?
— Tak — potwierdził Kankuro. — A co robicie, kiedy się spotykacie?
Sayuri wyglądała na zdziwioną pytaniem.
— Bawimy się — odpowiedziała po prostu, jakby fakt zabawy z Gaarą był rzeczą naturalną. — A czasem Gaara uczy mnie czegoś, albo czytamy. Umiem już czytać, wiecie?
Uśmiechnęła się wesoło. Wyglądała i zachowywała się jak zwykła kilkulatka. Nie wyróżniała się niczym szczególnym.
— Naprawdę? — zdziwiła się uprzejmie Temari, widząc, że dziewczynka pragnęła pochwały. — To jesteś bardzo zdolna.
Sayuri nieco się zakłopotała, ale potulnie skinęła głową, dziękując za komplement.
— Musisz lubić naszego brata, prawda?
— Bardzo!
Kankuro wymienił z siostrą zdumione spojrzenie.
— Jest najlepszy!
Temari chciała zadać kolejne pytanie, ale nie odważyła się, bo Sayuri odwróciła się z jeszcze bardziej niż chwilę wcześniej, promiennym uśmiechem. W ich stronę kroczył Gaara. Nie zaszczycił ich spojrzeniem, tylko z troską spoglądał na dziewczynkę.
— Naprzykrzali ci się?
Zdziwili się słysząc jego ciepły ton. Nigdy nie słyszeli czegoś podobnego. Do nich rzadko się odzywał, a jeśli już zdecydował się na to, były to warknięcia lub pełne chłodu, lekceważące uwagi. A teraz… bogowie, do czego to dochodzi! Dziewczynka chwyciła jego dłoń i w dalszym ciągu uśmiechała wesoło.
— Nie. — Spojrzała na nich. — Są bardzo mili.
— To dobrze.
Dwa słowa, po których zjeżyły im się włosy na karku, gdy spojrzał na nich z dziką furią. Emanował taką grozą, jakby w jego mniemaniu dopuścili się czegoś obrzydliwego, ale umknęli karze. Zapewne gdyby mógł i gdyby nie było tutaj Sayuri, jak nic skończyliby martwi. I to… tylko dlatego, że odezwali się do tej dziewczynki.
— Nie wierzysz mi?
Kankuro i Temari ze zdumieniem dostrzegli jak szybko twarz brata przybrała zupełnie inną mimikę. Zauważywszy jej oskarżające spojrzenie, uśmiechnął się, chcąc załagodzić sytuację.
— Naprawdę, byli mili.
— Wierzę ci. — Gaara posłał im ostrzegawcze spojrzenie, które dobitnie wskazywało, że nie powinni już nigdy choćby pomyśleć o tym, by zbliżać się do Sayuri. — Powinniśmy już iść.
Dziewczynka skinęła głową i spojrzała na nich.
— Cześć! — Pomachała im i podreptała za Gaarą, który już oddalał się z tego miejsca.
Temari i Kankuro wymienili zdumione spojrzenia. Nie potrafili znaleźć słów, by opisać tak groteskową sytuację, w jakiej przed chwilą się znaleźli.

***

Mijały długie miesiące, w których to Gaara dostosowywał się do nowej rzeczywistości. Był opiekunem Sayuri i wywiązywał się z tego zadania znakomicie. Dziewczynka potrafiła już całkiem swobodnie czytać i pisać. Była bystra i ciekawa świata, więc przerabiał z nią lekcję, które pobierał wraz z rodzeństwem. Treningi okazywały się być nie tylko ciężkim zadaniem, ale też zabawą. Na pewno da radę stać się w przyszłości świetnym sensorem, a podstawowych umiejętności bojowych uczył ją tylko dla spokoju ducha. Musiała potrafić w razie konieczności bronić się.
Kilka myśli prześladowało go od długiego czasu. Co się stanie z Sayuri, jeśli go zabraknie? Z niegasnącą stanowczością uczył ją odpowiedzialnego gospodarowania pieniędzmi, pomagał jej w wyliczeniach i nieustannie strofował ją w tym zakresie. Sayuri zapewne nie rozumiała tak do końca jego stanowczości, ale nie kłóciła się z nim.
A Gaara… Gaara nie potrafił zatrzymać nieprzyjemnych myśli z dala od swojego umysłu. Najczęściej nocami, które spędzał w pokoju dziewczynki, dopadały go takie dołujące przemyślenia. Przyzwyczaił się do Sayuri i chyba nawet uzależnił. Prawie codziennie czytał jej na dobranoc, zajmował się jej drobnymi skaleczeniami, a nawet uczył się dla niej coraz to nowych czynności. Był w stanie przekazać jej wiedzę, jak się pierze, jak sprząta poszczególne powierzchnie, jak zakłada kartę w bibliotece… Był jej opiekunem i polubił to zajęcie. Polubił jej obecność w swoim życiu.
Widząc jej uśmiech i szczere przywiązanie, jakie mu okazywała, wahał się nad swoim życiem. Jak to będzie wyglądało z biegiem lat? W jaki sposób Sayuri przeżyje świadomość, że jej opiekun był oszalałym psychopatą? Zazwyczaj w takich momentach wstawał z zajmowanej sofy i udawał się do łóżka śpiącej dziewczynki. Klęczał i wpatrywał się w jej niewinną, spokojną twarz. Za nic nie mógł dopuścić do jej krzywdy. Ale czy jego droga życiowa mogła do tego doprowadzić? Zapewne tak.
Wiedział już jakie zadanie go czekało. Powinien jakimś cudem zmienić się. Ale jak?! Jak, do cholery, to zrobić?! Wszystkie jego instynkty nieustannie podpowiadały mu kolejne zbrodnie i tylko zdrowy rozsądek temu przeczył. Jak miał wygrać z czymś, co było integralną częścią jego osoby?

1 komentarz:

  1. Gaara jest cudownym opiekunem. A mała Sayuri owinęła go sobie wokół palca :D

    OdpowiedzUsuń