sobota, 9 marca 2019

Tylko przyjaciel – Rozdział 1

Niektórzy mówią, że wszystko ma ustalony porządek. Że każdy, najmniejszy nawet robak ma z góry ustalone zadanie. Że wszystkie ścieżki człowieka są ściśle zaplanowane, a on sam jest jedynie pionkiem w okrutnej grze. I gdy ktoś obserwuje nieprzerwane, niezmienne ruchy ogromnych, niemal niewyobrażalnie wielkich ciał niebieskich zapewne zaczyna wierzyć w te słowa. Bo... czymże jest człowiek w porównaniu do takich absolutów? Skąd marna ludzka istota ma czerpać siły aby wyrwać się ze szponów przeznaczenia? Jak wielkie cierpienie może się kryć za zabawą z losem? Czyż nie łatwiej tak po prostu poddać się? Oczywiście. Ale czy lepiej?
Młody, czerwonowłosy shinobi spoglądał zamyślony w swoich jedynych, nocnych towarzyszy. Jedynie gwiazdy nigdy go nie zawiodły, zawsze mógł zadrzeć nieco głowę i wpatrywać się w te jasne punkty. Dawniej, kiedy na nie patrzył, miał wrażenie, że obserwowały go z zaciekawieniem, jakby zastanawiały się, po co ten potwór zawraca sobie nimi głowę. Po co szukał ich towarzystwa w nocy? Kiedy nieco dorósł, wydawało mu się, że patrzyły na niego obojętnie, jakby przywykły do niego. A teraz? Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że spoglądały na niego kpiąco. Jakby dawały mu do zrozumienia, że jego rozpaczliwe próby powrotu do normalności były z góry skazane na niepowodzenie.
Gaara westchnął cicho i oderwał wzrok od nieba. Czy naprawdę był aż tak samotny, że szukał towarzystwa wśród ciał niebieskich? Czy naprawdę nie było żadnego człowieka, który doceniłby sam fakt jego istnienia i zaakceptował go? Zmrużył oczy i parsknął cicho. Po co się zadręczał? Doskonale znał odpowiedź. Ale przecież nie oznacza to, że świadomość znajomości odpowiedzi była dla niego choćby najmniejszą pociechą.

***

Kankuro szedł przez wioskę i uważnie rozglądał się dookoła. Musiał znaleźć swego brata. Westchnął cicho. Brata? Bogowie, od jak dawna nawet sam przed sobą nie nazywał go tak? Ale teraz... Lalkarz był niezwykle ostrożny. Tyle lat żył w strachu i nienawiści przed Gaarą. Tyle lat wzdrygał się na jego widok, a przez jego umysł przebiegał obraz tego małego smarkacza mordującego innych, a nawet... Nie. Nadal nie potrafił bez strachu pomyśleć o tych kilku razach, kiedy to Gaara w pełni uwalniał drzemiącą w nim moc.
Kankuro przystanął i chwycił się ławki, obok której przechodził. Znowu drżał na całym ciele na samą myśl o tym potworze. Cholera... nie teraz, nie znowu. Chociaż starał się ze wszystkich sił dać bratu szansę, wymazać wszystkie jego grzechy, doskonale zdawał sobie sprawę, że było to niemal niemożliwe. Jak mógłby zapomnieć taką masakrę? Jak mógłby zapomnieć o latach strachu? Zacisnął pięść i wziął kilka głębszych wdechów. Przecież był, do cholery, jego starszym bratem! Jeśli on mu nie wybaczy i nie pokaże, że mu ufa, to kto to zrobi? A jeśli Gaara ponownie wróci do starego sposobu bycia?
Po kilku chwilach, kiedy zbierał się na odwagę, ponownie ruszył na poszukiwania. W końcu go dostrzegł. Siedział tam, gdzie od wielu lat spędzał noce. Było takie miejsce w Sunie, gdzie nawet patrole chadzały rzadziej. Na ogromnej skale, która otaczała wioskę Piasku ze wszystkich stron, nie było możliwości, aby wszystkie miejsca były równomiernie obstawione. I Gaara siadywał zazwyczaj w tym miejscu, aby nikt nie naruszył jego spokoju. Kankuro doskonale wiedział, że gdyby choćby miesiąc wcześniej przybył tutaj i przeszkodził młodszemu, nie uszedłby z życiem. A czy teraz...?
Gaara niemal od razu dostrzegł jego obecność i lalkarz doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ale chyba aby nie wprowadzać nerwowej atmosfery siedział spokojnie i czekał aż starszy z nich się odezwie.
— Temari kazała mi cię znaleźć.
Powoli wzrok jinchuuriki przeniósł się na brata. Chociaż z jego oczu nie zionęła już żądza mordu, ciężko było powiedzieć, aby miał przyjemne spojrzenie. Jego wzrok przeszywał rozmówców i paraliżował ich. Po twarzy Kankuro przebiegł niezauważalny grymas. Ale czy niezauważalny? Gaara oczywiście natychmiast go dostrzegł. Ale zauważył również, jak ubrany na czarno chłopak rozpaczliwe starał się zachować uprzejmy wyraz twarzy. Cóż... nawet taki gest w jego przypadku należało cenić, jak największy w świecie skarb
— Kochana, upierdliwa siostrzyczka zauważyła, że nie było cię na obiedzie, więc masz się zjawić na kolacji — Cholera! Kankuro instynktownie cofnął się o krok. Czyżby już zapomniał, jak kończą się próby rozkazywania temu potworowi? Przecież mógł powiedzieć to w inny sposób...
— Rozumiem — powiedział cicho Gaara, a jego pierś po raz nie wiadomo który w ciągu całego życia przeszył nieznośny ból. I choć powinien się do niego przyzwyczaić, nadal nie potrafił. Widział jak Kankuro cofnął się, jakby oczekiwał na agresję z jego strony. Ale... czy można mu się dziwić? Przez wiele lat traktował ludzi jak nic nieznaczących śmieci, z których jedyny pożytek można wyciągnąć, kiedy są mordowani. Ale czy nikt, do cholery nie rozumiał, że to ci sami ludzie wpakowali go do piekła, z którego nie było ucieczki?! Czy nikt nie rozumiał, że raczej żaden człowiek, jeśli nie byłby do tego zmuszony, nie zachowywałby się tak jak on?!
— To... dobrze.
Kankuro zerknął na brata. Na jego nieprzeniknionej twarzy był pewien niepasujący element. Zazwyczaj spokojne, nieco znudzone i obojętne oczy brata aktualnie błyszczały niebezpiecznie i jakby... Gdyby Kankuro patrzył na jakiegokolwiek innego człowieka, mógłby przysiąc, że widział ból w jego oczach, ale przecież mowa tutaj o Gaarze...

***

— Witam, Gaara.
Temari uśmiechnęła się łagodnie, a głos doskonale z nim współgrał. Przygotowała już posiłek i ostrożnym ruchem podała najmłodszemu bratu talerz.
Gaara po raz kolejny tego dnia omal nie wybuchnął. Czy oni naprawdę nie rozumieli, dlaczego nie chciał spędzać z nimi choćby chwili? Traktowali go jak dziecko z jakimś niebezpiecznym przedmiotem. Spokojnie, ostrożnie, żeby tylko nie doszło do tragedii. I wcale nie to było najgorsze. Najgorsza była świadomość, że ich postępowanie było słuszne, logiczne. Dlaczego nagle mieliby mu w pełni zaufać? Ale równie bolesnym spostrzeżeniem było to, że widział, jak oboje bardzo się starali. Przecież nie mógł od nikogo wymagać, by zapomnieli o tym, jakim był potworem tylko dlatego, że od dwóch tygodni, od czasu nieudanego ataku na Konohę, starał się powrócić do normalności. Nie. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jeszcze długa i bolesna droga przed nim. Że to on sam przez wiele najbliższych lat będzie musiał walczyć, aby dostrzec u ludzi najmniejszy choćby przejaw akceptacji.
— Smacznego.
To Kankuro przerwał nieznośną ciszę, która dudniła wszystkim w uszach. Jego rodzeństwo odpowiedziało tą samą grzecznością.
Do końca posiłku nikt się nie odezwał. Nikt nie potrafił zniszczyć tej zasłony milczenia, która niezmiennie im towarzyszyła, kiedy tylko zbierali się razem, wszyscy. W zasadzie... ona istniała jedynie, kiedy pojawiał się najmłodszy z nich. Gaara nie podnosił wzroku. Nie chciał widzieć ich pełnych napięcia min, ich ukradkowych spojrzeń. W zdumiewającym tempie zjadł posiłek, podziękował grzecznie siostrze za starania i oddalił się do swojego pokoju. Przez jego umysł przebiegła pewna myśl. W przestronnym apartamencie Kazekage jego pokój oddalony był od wszystkich innych wieloma nieużywanymi pomieszczeniami. Czyżby już w momencie jego narodzin pewne było dla Kazekage, kim się stanie? A może to, co w tej chwili robił, to tylko idiotyczna próba ucieczki przed przeznaczeniem? W końcu... czy tak wiele osób mogło się mylić? Matka, która go nienawidziła i nie chciała go urodzić. Ojciec, który widział w nim jedynie narzędzie niezdolne do uczuć. Yashamaru, który... Jego skronie przeszył ostry ból. O nie, już dość tych jakże miłych myśli.
Gaara zamknął za sobą cicho drzwi i obrzucił spojrzeniem swój pokój. Nic się nie zmieniło. Ale na co miał liczyć? Że po swojej jeszcze niepewnej wewnętrznej metamorfozie wszystko nagle zacznie się zmieniać? Że ludzie go pokochają, Shukaku zniknie, a jego pokój wypełni się życiem? Z niechęcią spojrzał na puste piaskowe ściany, meble z surowego drewna i wielkie lustro w rogu pokoju. Ale nie to go najbardziej irytowało. Najbardziej irytujące było ogromne łoże z czterema kolumienkami pod oknem. Dopiero teraz wpadł na to, że może Rasa był na tyle złośliwy, że wiedząc, iż jego najmłodszy syn nigdy z niego nie skorzysta, sprawił mu najwygodniejszy mebel, z którego nie będzie miał żadnego pożytku. Zaśmiał się pod nosem. Cóż... chyba rzeczywiście było z nim lepiej, bo zamiast zniszczyć mebel piaskiem, po prostu minął go i grzecznie odłożył piaskową gurdę na swoje zwykłe miejsce.
Zanim zajął swoje ulubione miejsce jeszcze raz omiótł spojrzeniem pokój. W końcu zrozumiał. To wcale nie łóżko było największym problemem. Tu było... pusto. Gdyby nie piaskowa gurda, którą zawsze stawiał pod ścianą, nie byłoby tutaj żadnej jego osobistej rzeczy. Żadnego drobiazgu mówiącego cokolwiek o nim. A może... to właśnie ta pustka najlepiej go wyrażała? Wzruszył zrezygnowany ramionami i zajął miejsce na parapecie. Wygodnie oparł się o okienną ramę i kocim ruchem przeciągnął. Cóż, nawet on potrzebował pewnego rodzaju wypoczynku.
Ale czy jego obecny stan można nazwać, choćby ze złośliwości wypoczynkiem? Od tylu lat każdej nocy toczył nieustanną walkę ze snem. Każdej nocy walczy z całych sił, aby Shukaku nie zaczął nad nim panować. I w imię czego? Tego typu myśli często pojawiały się w jego głowie. Kolejna bezsenna noc, po której będzie tak samo pusty, smutny i beznadziejny dzień jego żałosnej egzystencji. Nie miał przecież dla kogo walczyć. Jego noce i dnie były dokładnie takie same – samotne. Po co więc miał się starać? Może po prostu lepiej zrezygnować i całkiem poddać się woli Shukaku. Byłby wtedy jedynie biernym obserwatorem poczynań bestii. Chyba nikt nie mógłby mieć mu to za złe. Przecież największy nawet idiota zrozumie, że nie da się przez całe życie walczyć z demonem, żyjącym wewnątrz niego. Gdyby miał choćby dla kogo walczyć...
Jasne, miał jakieś marzenie, że kiedyś zdobędzie akceptację u mieszkańców i wtedy jego wysiłki zostaną wynagrodzone. Ale... on przecież rozpaczliwie potrzebował teraz wspólnoty z jakimkolwiek człowiekiem. Jego rodzeństwo starało się być dla niego miłe, ale czy to wszystko na co mógł liczyć? Bo nawet jeśli jego marzenia się spełnią – zostanie Kazekage, to co to właściwie zmieni? Będą go szanować, to jasne, ale... co to zmieni? Być może (w co wątpił) niektórzy będą go podziwiać... i co z tego? Przecież nie zmieni to niczego. Każdego dnia, dokładnie tak, jak tego, usiądzie w swoim pustym pokoju, będzie spoglądać na spokojną panoramę Suny i będzie zastanawiać się, kiedy w końcu nawiąże jakąś więź z innym człowiekiem. Taką... szukał odpowiedniego słowa... prawdziwą. Tak, to chyba dobre słowo. Prawdziwa więź. Taką, jaką widział choćby między swoim rodzeństwem. Taką, jaką widział na uliczkach wszystkich wiosek.
Westchnął cicho, a jego wzrok po raz kolejny zatrzymał się na gwiazdach. Cholera! Czy mu się tylko wydawało, czy one naprawdę otwarcie szydziły z jego naiwnych przemyśleń?

***

Kolejna noc się skończyła. Chyba nikt nie formułował w ten sposób swoich myśli. Raczej... nastał kolejny dzień. Ale dla Gaary nie miało to większego znaczenia. Jego dnie nigdy się nie kończyły, a noce były jedynie przerwą od słońca.
Jego mięśnie całkiem zesztywniały, więc rozruszał je nieznacznie. Zanim wyszedł ze swojego pokoju, by wykonać poranną toaletę, zatrzymał się przed ogromnym lustrem, które specjalnie ustawił tak, aby zbyt często w nie nie spoglądać. Nienawidził swojego odbicia. Miał wrażenie, że jak w tych wszystkich (swoją drogą jakże zabawnych) kawałach o potworach, lustro rozbije się w drobny mak, kiedy tylko w nie zajrzy. Ale nigdy nic takiego nie miało miejsca. Zamiast tego widział swoje odbicie. Właściwie nigdy nie zwracał uwagi na swój wygląd – jakie miał znaczenie? Wzrok skupiał jedynie na własnych oczach. Tych zionących pustką i samotnością oczach.
Tym razem jednak zauważył coś jeszcze. Jego włosy były nieco zbyt długie. Powinien chyba odwiedzić fryzjera. Wykrzywił twarz w grymasie. Już wiedział co go czeka – to samo co zawsze, kiedy tylko pojawiał się wśród ludzi... Pamiętał, że kiedyś, raz, spróbował dość nieudolnie sam się ostrzyc, ale rezultaty były tragiczne. Pamiętał, jak ludzie nie mogli się powstrzymać i zamiast uciekać przed nim, chichotali na jego widok. Cóż... chyba nie musiał kończyć myśli jak to się dla nich skończyło?
A więc postanowione. Pójdzie do tego samego zakładu, co zawsze, a jakaś młoda fryzjerka padnie trupem na widok jego, wchodzącego do zakładu. Uśmiechnął się gorzko. Bogowie! Czy nawet tak prozaiczna czynność musiała kończyć się jedynie bolesną świadomością, że nikt go nie chciał, nie potrzebował, że najlepiej dla całego świata byłoby, aby nie istniał? A może jednak odłożyć to na później?
Tak, nawet on miał w zwyczaju odkładać nieprzyjemne rzeczy na później.


****************************

Trochę tematów się zebrało, ale mało ma to wspólnego z samym opowiadaniem. Jeżeli ktoś nie jest zainteresowany takimi sprawami organizacyjnymi, to ostrzegam!

Absolutnie nie wywołuję nikogo do odpowiedzi, ale chciałabym coś wyjaśnić. Nazywam te opowiadania gimnazjalnymi tworami nie bez powodu – w głównej mierze powstały one w gimnazjum. To nie jest wyjątkiem.

Pytano mnie, jak wyglądała w pierwotnej wersji „Odpowiedzialność”, zarzucając, że styl jest zbyt poważny jak na ten wiek. Dopiero po analizie, zrozumiałam, o co wówczas chodziło. Nie wrzucam na bloga surowego tekstu, bez obróbki. Nie jestem w stanie wykrzesać zbyt wiele z tekstów, które były tworzone przez nastolatkę, ale starałam się przynajmniej dbać o jakikolwiek poziom poprawności.

Pomimo wstępnej edycji, jaką przeszedł ten tekst kilka miesięcy temu, nadal udało mi się znaleźć taką wspaniałość:
 
Siedział tam, gdzie od wielu lat spędzał noce było takie miejsce w Sunie, gdzie nawet patrole chodziły sobie rzadko. Na przeogromniastej skale, która otaczała Wioskę Piasku ze wszystkich możliwych stron nie było możliwości, ażeby wszystkie miejsca były równomiernie obstawione. I Gaara siadywał sobie zazwyczaj w tym miejscu, aby nikt nie odważył się naruszyć jego spokoju.

Można znaleźć ten fragment na początku rozdziału i zobaczyć, jaka jest różnica. Trochę dłubię w tekście, żeby miał ręce i nogi. Kiedy wpadłam na pomysł o publikowaniu opowiadań, przysiadłam i starałam się doprowadzić je do stanu nadającego się do pokazania, bo wszystkie opowiadania, poza „Gosposią” i „Zadanie wykonane, Kazekage-sama”, wyglądały tak, jak fragment powyżej. To była walka ciężka, wyniszczająca i która, jak widać, nadal się ciągnie ;).

To teraz druga sprawa. Obiecywałam, że będzie pięć krótkich opowiadań. Być może niektórzy wiedzą, ale jedno straciłam, a drugiego, jak się okazuje, nie mogę publikować.

Dlaczego nie mogę go opublikować? Wczytałam się w regulamin bloggera i jest bardzo surowe obostrzenie, dotyczące promowania, upubliczniania i w ogóle wspominania o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich. Z koncepcją zgadzam się w stu procentach, ale równocześnie oznacza to, że nie mogę puścić jednego ff. W wielkim skrócie – w początkowej fazie opowiadania, Gaara zabił mężczyznę gwałcącego Sayuri, która miała dwanaście/trzynaście lat. Nie chcę mieć skasowanego bloga, więc powstrzymam się od opublikowania tego opowiadania. [Mam nadzieję, że samo wspomnienie o tym, nie doprowadzi do tego. Naprawdę, nie mam pojęcia, jak działają algorytmy bloggera.]

Jeżeli chodzi o opowiadanie, które straciłam, podejmuję walkę, żeby je zrekonstruować. Odpuściłam już sobie dokładne odtworzenie, ale o tym napiszę dokładniej, przy publikowaniu tego ff. Mam tylko nadzieję, że te kilka miesięcy, które mam w zapasie, wystarczą, żebym zdążyła z napisaniem :).

To tyle z mojej strony. Jak zawsze – miłego weekendu!

7 komentarzy:

  1. Nie wiem czy o tym pisałam, ale uwielbiam Twoje wersje przemyślen Gaary <3 To jest tak kochane i słodkie, że mam ochotę go wyściskać x) Skoro to werska demo 'Gosposi', to nie mam się co martwić, będzie dobrze. Szkoda, że jedno opowiadanie nie będzie opublikowane, ale rozumiem, ja też nie jestem pewna czy nie skasowaliby Ci bloga. Wydaje mi się, że ktoś musiałby to zgłosić, ale nie wiem.

    Alba Longa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na pewno o tym wspominałam, ale nadal mnie dziwi, że czasami zapominam o całości kreacji Gaary i skupiam się jedynie na krzywdzie, której zaznał ;)

      No właśnie ja też nie mam pojęcia, jak to działa. Jeżeli chodziłoby tylko o zgłoszenie, to wątpię, żeby ktokolwiek ze złośliwości to zrobił. Moje intencje były jasne i absolutnie nie pochwalałam takich zachowań. Ale może są jakieś algorytmy, które wyłapują takie rzeczy automatycznie - nie mam pojęcia, nie znam się na tym i wolę nie ryzykować.

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się ta kreacja Gaary. Jego rozmyślenia już od pierwszych chwil sprawiały, że poczułam do niego sympatię. Mimo demona, którego ma w sobie i zbrodni, które wyrządził. Zakładam, że Sayuri będzie upragnionym towarzyszem. Jestem ciekawa w jakim kierunku podążmy tym razem ^^

    Rozumiem Kankuro. Chociaż Gaara to nadal dzieciak (zakładam, że fabuła wypada na czasy jeszcze przed egzaminem na chunnina), to trudno mu się dziwić. Pamięta czasy, kiedy Shukkaku przejął nad nim kontrole.

    Naprawdę ktoś Ci zarzucał, że "że styl jest zbyt poważny jak na ten [gimnazjalny] wiek"? Och trzymajcie mnie. Kto wrzucałby swoje opowiadanie sprzed kilku lat bez redagowania? Mam nadzieję, że napisałaś sprostowanie dla samej siebie, żeby przedstawić klarownie sytuacje, a nie tłumacząc się przed kimś. Uwierz, nie warto się przejmować. Chyba, że się nie przejmujesz... I tylko ja się przejmuję, że się przejmujesz. xD
    Widać dużą różnice między wersją surowa, a przeredagowaną.

    Co do opowiadania, które zawiera niedozwolone treści, to nie wiem czy mogę pomóc jeśli chodzi o blogspot. Oczywistym jest, że ktoś musiałby to zgłosić, bo wątpię, żeby witryna operowała jakimś algorytmem. Ale nie wiem nic na pewno, dlatego nie powołuj się na moje słowa. Jeśli chciałabyś gdzieś je opublikować to, ze stron, które znam, najbardziej pobłażliwa (gdzie przechodzi wszystko, uwierz) jest https://www.fanfiction.net są tam opowiadania w wielu językach, także po polsku. Niestety już nie jest tak popularny, jak parę lat temu. Zawsze mogłabyś umieścić na blogu link do niego. Taki luźny pomysł, jeśli zależy Ci na publikacji.

    Miłego weekendu również, Sayu-chan^^

    p.s.dziwnie mi zwracać się do Ciebie per Sayuri, a że lubię zdrobnienia.. tak wyszło xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Któż inny mógłby być towarzyszem Gaary w publikowanych przeze mnie opowiadaniach? ;) W przyszłych zastanawiałam się nad zmianą personaliów partnerek Gaary, ale to mi jakoś nie podchodzi. Przecież Sayuri jest tą jedyną, wybranką, ukochaną :P

      Właśnie zrozumiałam moc i przeznaczenie emotek. Zrozumiałam, jak wielkie mają znaczenie i nigdy więcej nie zignoruję ich siły. Ale do sedna. Ta wstawka "Absolutnie nie wywołuję nikogo do odpowiedzi (...)", gdyby była zakończona emotką, wyglądałaby jak żarcik, bo tym właśnie jest. To nie jest żadna drama. Nikt nie zarzucał mi niczego, nikt nie wątpił w moje słowa. Ja też nie poczułam się urażona ani nic takiego. Zwyczajnie ktoś zauważył, że to w takiej formie nie mogło być napisane przez gimnazjalistkę (z czym się zgodzę, mając w pamięci czarne lata onetu i wspaniałych opek). Wszystko było w miłej, przyjaznej atmosferze :)

      Fakt, że wstawiłam tutaj jakąś rzecz, która mi umknęła, to bardziej taki przytyk do samej siebie sprzed lat, może nawet autoironiczny żart. Coś w stylu - "Boże, jak mogłaś tak pisać. Przez Ciebie, Sauri Shirai sprzed lat, muszę sprawdzać każde zdanie, bo każde zdanie jest gównem. Nienawidzę Cię, Sayuri Shirai sprzed lat."

      Fajny pomysł z tą stroną :) Jeżeli kiedyś zdecyduję się na dokładne przeredagowanie opowiadania ("Nienawidzę Cię, Sayuri Shirai sprzed lat!"), wrzucę to tam. Dzięki za podsunięcie rozwiązania!

      Usuń
  3. Przeogromniasta skała robi piorunujące wrażenie:D Zaczynając czytać to opowiadanie trochę się obawiam spojlerów. Ale chyba niepotrzebnie, bo ile się może pokrywać? Zwłaszcza że początek jest zupełnie inny. Zaczynasz opowiadanie wcześniej i jest to pierwszy ff w którym przedstawiasz w taki dobitny sposób stosunek rodzeństwa do Gaary. Kankuro to już przesadził, naprawdę myśli że Gaara nic nie czuje? Będzie się potem wstydził xD To ciekawe, zobaczyć Gaarę oczami rodzeństwa kiedy jeszcze mają go za potwora. Koło na FanFiction w razie publikacji chętnie przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opko* nie koło ;) walczę z autokorektą w telefonie

      Usuń
    2. Przeogromniasta skała jest małym problemem :( Jak przypomnę sobie pierwotną wersję tych opek, moje oczy znowu krwawią. Byłam w stanie napisać np. "kródszy", bo po co się przejmować podkreśleniem, to Word się myli!

      Jeżeli chodzi o wersję "demo", to bardziej miałam na myśli sposób kreacji Gaary i Sayuri. Oczywiście nie do końca, bo tutaj są młodsi. Fabuła jest całkiem inna, skupia się na innych elementach historii Gaary, ale to podczas pisania "Tylko przyjaciel", wpadłam na pomysł "Gosposi", co trochę rzutuje na tym późniejszym ff.

      Usuń