Sayuri stała za Gaarą i wpatrywała się w jego nagie plecy. Nie próbowała nawet wyobrażać sobie, jakie myśli krążyły mu po głowie. Jak to się stało, że całe ich życie, wszystkie wyobrażenia i plany legły w gruzach? Jak pośród tych ruin znaleźć choćby jeden skrawek, który zatrzyma go przy zdrowych zmysłach? Bała się do niego podejść i po raz setny zastanawiała się, czy gdyby wcześniej coś zauważyła, to można było uniknąć tej masakry?
***
Po wydarzeniach, które miały miejsce blisko siedem lat temu, Gaara zmienił się. Powierzył swoje dalsze losy w jej ręce. Odpowiedzialność ogromna, ale nie bała się. Czuła, że nie jest w stanie go opuścić, więc stała się jego opoką. Dowiedziała się o nim wszystkiego i nie poczuła choćby drobnych ukłuć strachu. Współczuła mu, to fakt, ale obaw nie miała żadnych. Każdej pełni razem z nim siedziała na tym idiotycznym materacu i odżegnując sen, wspierała go w walce z demonem. Każdego dnia odkrywała dawno zapomniane kawałki osobowości ukochanego i wspólnie kształtowali jego nową wersję.
Próbowała stać się dla niego łącznikiem z ludzkim światem. Przemycała go do tego świata, żeby mógł zostawić za sobą ten pełen ofiar, krwi i Shukaku. Pierwszymi osobami, które miały pomóc w tym, byli Masaru i Kaito. Pomimo pewnych trudności, odniosła sukces i po kilku spotkaniach nie drżeli już i nie wyglądali, jakby mieli zejść na zawał. Z biegiem lat stali się odporni na przerażającą powierzchowność Gaary. A może to on złagodniał? Temari i Kankuro przeszli ten okres adaptacyjny Gaary w sposób najbardziej naturalny. Byli jego rodzeństwem i chyba zależało im na bracie, mimo tylu lat pełnych strachu.
Wszystko normowało się powoli, sukcesywnie. Zaprzestanie zabijania było trudne dla Gaary, wyraźnie widziała jego wewnętrzną walkę, ale nie poddał się i samodzielnie dążył do zmian. Relacje między nimi rozwijały się w sposób gwałtowny. Z niewyjaśnionych dla Sayuri powodów potrzebował nieustannej uwagi, kontaktu fizycznego. Dopiero po jakimś czasie zrozumiała, że w ten sposób zyskiwał pewność. Nawet jeśli świadomie jej ufał, nie mogła wykluczyć, że na poziomie podświadomym uważał, że zniknie, oszuka go, zawiedzie. Na pewno nie miała takiego zamiaru. Chciała być przy nim. To właściwie było jedyne jej pragnienie. Pozostałe wiązały się z tym jednym.
Z czasem ludzie przestali krzywić się na jego widok. Z czasem niektórzy nawet rozmawiali z nim. Z czasem zyskał grono ludzi mu przychylnych. To właśnie wtedy zaczęły się plotki. Czy to był ten moment? Czy wtedy powinna zareagować, żeby zapobiec katastrofie? Plotki same w sobie były niegroźne - powtarzano jedynie jak mantra pytania: Dlaczego Gaara zabijał?, Dlaczego przestał zabijać? To dookoła odpowiedzi zaczęły pojawiać się prawdziwe legendy i baśnie. Niektóre bliższe prawdy, inne całkiem mijające się z rzeczywistością. Potem w niewyjaśnionych okolicznościach zginął Masaru. Czy tutaj była prawdziwa podpowiedź? Czy śmierć przyjaciela z drużyny była tą sprawą, która miała jej przekazać, że szykowana jest tak ogromna intryga? Ale jak miałaby połączyć fakty? Masaru jakoś nigdy nie pałał specjalną sympatią do Gaary, a i nie zauważyła, że był w niej zadurzony. Jak mogła przewidzieć, że nawet po torturach nie zdradzi ich i to przez tę lojalność zostanie pozbawiony życia? A może to wcielenie do drużyny byłego członka ANBU miało być tą kwestią, która powinna ją zaalarmować? Powiadomić jej pusty i tępy móżdżek, że to nie przypadek?
Nie miała pojęcia, która z tych rzeczy powinna być znakiem ostrzegawczym. Ale czy mogła to przewidzieć? Czy mogła przewidzieć szaleństwo i głęboko zakorzenioną nienawiść ojca do syna? Tak, to mogła przewidzieć. Znała przecież ich historię. Może nie mogła przewidzieć konkretnych kroków, ale sama intryga powinna być przez nią wcześniej zauważona.
Została napadnięta przez bandytów tuż przed pojawieniem się w Sunie. Niepotrzebnie wspomniała o tym Rasie. Niepotrzebnie też namawiała Gaarę do zaprzestania zabijania nawet skrytobójców, czyhających na jego życie. Na jej życzenie jedynie obezwładniał ich. To były najpoważniejsze błędy. Gdyby ten ostatni skurwiel, nazywany Czwartym Kazekage, nie dowiedział się, że ma na wyciągnięcie ręki, tuż przy Sunie, prawdziwą armię zbiegłych shinobi, gdyby potencjał samej Suny był sukcesywnie zmniejszany przez zabójstwa Gaary, nigdy nie doszłoby do tego.
Podczas powrotu z misji została obezwładniona przez Kaito, a członek ANBU skutecznie zamaskował wszelkie ślady po ich obecności na pustyni. Została zaciągnięta do obozu bandytów, a widok, który się przed nią otworzył… Setki wojowników, a wśród nich dostrzegła całą Radę Suny, w tym Czwartego Kazekage. To on wyjaśnił jej, że dalsze życie Jinchuuriki Shukaku… tak, w ten sposób nazwał syna… było niebezpieczne dla ich pozycji w Sunie. Mieszkańcy zaczęli zauważać kandydata, który dorównywał mocą Rasie, a mógł okazać się Kazekage niesplamionym wielkimi przekrętami finansowymi. W przeciwieństwie do Rasy, Gaara mógł okazać się uczciwy. Rada nie tylko pochwalała pomysł eliminacji, ale też pomogła w realizacji (sami byli nie mniej zamieszani w machlojki). Mężczyzna nie krygował się i przyznał do wielu nadużyć. Sądził, że skończy martwa, więc nie było sensu ukrywać prawdy przed trupem. Rasa opowiedział, krok po kroku, jaki był plan. Wiedział, że nie może samodzielnie zgładzić Gaary, a w przeciągu paru ostatnich lat jego syn tylko wzrastał w siłę. Potrzebował wielu shinobi, by mogli podjąć odpowiednie kroki. Masaru nie był chętny do współpracy, więc się go pozbyli. Kaito dał się zastraszyć, a członek ANBU patrzył mu na ręce. Rasa miał przejść do szczegółowego opowiedzenia jakie kroki chcieli podjąć, by Gaara ruszył za nią w pogoń i dał się złapać w pułapkę, ale… Nie ma takiej potrzeby ojcze. – Nikt nie spodziewał się widoku półnagiego demona. – Wystarczyło poprosić, a stawiłbym się na wezwanie. Nie ma potrzeby w sprawy rodzinne mieszać obcych.
Dalsze wydarzenia były niemożliwe do przyswojenia przez Sayuri. Walka na tym poziomie była poza wszelką skalą. Początkowo Gaara się powstrzymywał, ale z chwilą, w której jakiś shinobi ruszył ku niej, opadła z niego maska racjonalności. Byli na pustyni, więc dosłownie wchłaniał ich do wnętrza piasku. Niektórzy się uchowali, ale z momentem, w którym została zraniona, w którym Gaara dostrzegł krew, spływającą jej z piersi, puściły mu wszelkie hamulce. Na wpół-przemieniony w Shukaku niszczył wszystko, co miał na drodze. Choć zabicie kilkuset osób, w tym najlepiej wyszkolonych shinobi i Kazekage, powinno trwać w nieskończoność, Gaara w stanie morderczego szału zrobił to szybko i skutecznie. Jak?! Jak taka potęga mogła istnieć?! Nie dostrzegła nawet kiedy i Rasa padł, ale nie miała wątpliwości, widząc jedno z ciał, leżących pośrodku tego ogromnego pomieszczenia.
Po tych wydarzeniach Gaara bez słowa pochwycił ją piaskiem i przeniósł na wierzchołek grzyba skalnego, w którym bandyci zrobili sobie kryjówkę. Niezdolna do rozmowy, w milczeniu, wyleczyła swoją ranę, a Gaara stał odwrócony do niej plecami i wpatrywał się na nieskończenie wielkie, piaskowe wydmy zalegające na pustyni. Jakimś cudem się opanował i powstrzymał dalszą przemianę w Shukaku.
***
Sayuri nadal nie odnajdowała odpowiednich słów, których mogłaby w tej chwili użyć. Co powiedzieć? Jak zareagować? Co czuć? Mimo wszystko… podeszła kilka kroków bliżej Gaary.
- Nie musisz czuć przymusu pozostania ze mną. – Usłyszała jego cichy, opanowany głos. – Rozumiem twój strach. Nie ruszę za tobą, jeśli teraz odejdziesz. – Zamarła. Miał i nie miał racji. Miał rację, że się bała. Jak miałaby się nie bać takiej potęgi? W zaledwie kilka minut… Otrząsnęła się z tych nieprzyjemnych myśli. Od ponad siedmiu lat miała tylko jedną potrzebę i cel. Nawet wydarzenia ostatnich chwil nie były w stanie złamać jej uczuć do tego człowieka. Powoli, nie chcąc doprowadzić do kolejnej katastrofy, podeszła do niego i wtuliła się w jego plecy.
- Masz rację, to przymus – wyszeptała. – Ale nie wynika on ze strachu, Gaara. – Na potwierdzenie swoich słów mocniej wtuliła się w niego i pocałowała w okolicach łopatki. Cholernik urósł przez te kilka lat. Długi czas opierała się o niego, a jedynym dźwiękiem był odgłos szalejącego, pustynnego wiatru. – Mieliśmy wziąć ślub za pół roku. Myślisz, że tak łatwo się wywiniesz? – Udało się! Parsknął śmiechem, więc ostatecznie wyswobodziła go z pułapki własnego umysłu. Odwrócił się i chwycił jej twarz, patrząc w oczy. Jak zawsze przeszywał ją spojrzeniem, ale do tego zdążyła się przyzwyczaić.
- Na twoich oczach zabiłem setki osób i pozwoliłem Shukaku przejąć ster. – Wiedziała, że nie podda się bez walki. – Naprawdę uważasz, że jestem dobrym materiałem na męża?
- Nigdy nie powiedziałam, że jesteś dobrym materiałem na męża. – Uśmiechnęła się łobuzersko. To było jej szaleństwo. On był jej obsesją i niezależnie od wszystkiego, nie mogła się od niego uwolnić. Nawet jeśli chwilę wcześniej wahała się, co powinna zrobić, teraz wiedziała. Jego słowa wylały na nią kubeł zimnej wody. Rozstanie było niemożliwe. Kiedy już uporządkowała to w głowie, nic innego nie miało znaczenia. – Ale jesteś idealnym partnerem dla mnie. Tylko to się liczy. Poza tym nieźle gotujesz, więc biorę co dają. – Przymrużył oczy i patrzył na nią z czułością. Więc i w jego umyśle zapadła decyzja. Z tego, co zdążyła się o nim dowiedzieć przez te wszystkie lata, był równie obłąkany, co ona, kiedy w grę wchodziła ich relacja.
- Nie wrócę do Suny.
- To nie jest koniecznością.
- Akatsuki nadal będzie chciało dobrać się do Shukaku.
- Ich problem, jeśli nas nie znajdą.
- Nie mamy przy sobie nic, nawet pieniędzy.
- Kilka razy zaczynałam życie bez grosza przy duszy. – Parsknął śmiechem i pocałował ją. Odwzajemniła ten gest, a jego naga pierś dawała niezłe pole do popisu dla wyobrażeń. Otrząsnęła się z marzeń, gdy wpadło jej do głowy pytanie. Z trudem oderwała się od Gaary i patrzyła na niego badawczo. – Jak mnie znalazłeś? Skąd wiedziałeś gdzie jestem? Skąd wiedziałeś co się stało?
- Sayuri… – Westchnął cicho, jakby był załamany z powodu jej niedomyślności. – Czy ty myślisz, że przy tych wszystkich moich technikach, nie znam żadnej, dzięki której śledziłbym cię? Z daleka obserwował każdy twój ruch? Myślisz, że na pustyni ktokolwiek mógł cię tknąć bez mojej wiedzy?
- Dlaczego jesteś prawie goły? – Przeszła do porządku dziennego nad wyznaniem o inwigilacji jej skromnej osoby. Gdyby tylko znała takie techniki, była pewna, że i on byłby pod nieustannym obstrzałem.
- Brałem prysznic, kiedy to się stało – odparł. – Kankuro i Temari…
- Ponoć nic nie wiedzieli – wyszeptała Sayuri. Gaara wyglądał, jakby mu ulżyło. – Myślisz, że…
- Może to okrutne, ale jeśli naprawdę chcesz ruszyć ze mną, musimy już iść – przerwał jej. – Jeżeli… Rasa… – Chyba nie był zdolny mówić o nim w inny sposób. – Jeżeli mówił prawdę i wiele osób związanych jest z tą intrygą, niedługo pojawią się jacyś shinobi. Musimy zbiec z pustyni.
- Gaara… Jeżeli tylko będziesz ze mną, możesz zabrać mnie dokąd zechcesz.
Sayuri odrzuciła ochraniacz z symbolem Suny, a Gaara wpatrywał się w tę młodą kobietę. Możliwe, że już nigdy, nikomu nie zaufa. Możliwe, że powróci do zabijania po takiej dawce, jak ta dzisiejsza. Możliwe, że już całe życie będzie oglądał się przez ramię w obawie o swoją głowę. Ale… Nie będzie już sam. Sayuri zaakceptowała go w pełni. Dawno nie zastanawiał się, czy powtarzane do niej słowa były prawdziwe, czy jedynie podszyte obawą, że gdyby ich nie mówił, odeszłaby. Ale teraz… Teraz chyba wierzył, że były prawdziwe. Pochylił się nad nią i po raz pierwszy powiedział całkiem świadomy swoich uczuć:
- Kocham cię, Sayuri.
- Nie musisz czuć przymusu pozostania ze mną. – Usłyszała jego cichy, opanowany głos. – Rozumiem twój strach. Nie ruszę za tobą, jeśli teraz odejdziesz. – Zamarła. Miał i nie miał racji. Miał rację, że się bała. Jak miałaby się nie bać takiej potęgi? W zaledwie kilka minut… Otrząsnęła się z tych nieprzyjemnych myśli. Od ponad siedmiu lat miała tylko jedną potrzebę i cel. Nawet wydarzenia ostatnich chwil nie były w stanie złamać jej uczuć do tego człowieka. Powoli, nie chcąc doprowadzić do kolejnej katastrofy, podeszła do niego i wtuliła się w jego plecy.
- Masz rację, to przymus – wyszeptała. – Ale nie wynika on ze strachu, Gaara. – Na potwierdzenie swoich słów mocniej wtuliła się w niego i pocałowała w okolicach łopatki. Cholernik urósł przez te kilka lat. Długi czas opierała się o niego, a jedynym dźwiękiem był odgłos szalejącego, pustynnego wiatru. – Mieliśmy wziąć ślub za pół roku. Myślisz, że tak łatwo się wywiniesz? – Udało się! Parsknął śmiechem, więc ostatecznie wyswobodziła go z pułapki własnego umysłu. Odwrócił się i chwycił jej twarz, patrząc w oczy. Jak zawsze przeszywał ją spojrzeniem, ale do tego zdążyła się przyzwyczaić.
- Na twoich oczach zabiłem setki osób i pozwoliłem Shukaku przejąć ster. – Wiedziała, że nie podda się bez walki. – Naprawdę uważasz, że jestem dobrym materiałem na męża?
- Nigdy nie powiedziałam, że jesteś dobrym materiałem na męża. – Uśmiechnęła się łobuzersko. To było jej szaleństwo. On był jej obsesją i niezależnie od wszystkiego, nie mogła się od niego uwolnić. Nawet jeśli chwilę wcześniej wahała się, co powinna zrobić, teraz wiedziała. Jego słowa wylały na nią kubeł zimnej wody. Rozstanie było niemożliwe. Kiedy już uporządkowała to w głowie, nic innego nie miało znaczenia. – Ale jesteś idealnym partnerem dla mnie. Tylko to się liczy. Poza tym nieźle gotujesz, więc biorę co dają. – Przymrużył oczy i patrzył na nią z czułością. Więc i w jego umyśle zapadła decyzja. Z tego, co zdążyła się o nim dowiedzieć przez te wszystkie lata, był równie obłąkany, co ona, kiedy w grę wchodziła ich relacja.
- Nie wrócę do Suny.
- To nie jest koniecznością.
- Akatsuki nadal będzie chciało dobrać się do Shukaku.
- Ich problem, jeśli nas nie znajdą.
- Nie mamy przy sobie nic, nawet pieniędzy.
- Kilka razy zaczynałam życie bez grosza przy duszy. – Parsknął śmiechem i pocałował ją. Odwzajemniła ten gest, a jego naga pierś dawała niezłe pole do popisu dla wyobrażeń. Otrząsnęła się z marzeń, gdy wpadło jej do głowy pytanie. Z trudem oderwała się od Gaary i patrzyła na niego badawczo. – Jak mnie znalazłeś? Skąd wiedziałeś gdzie jestem? Skąd wiedziałeś co się stało?
- Sayuri… – Westchnął cicho, jakby był załamany z powodu jej niedomyślności. – Czy ty myślisz, że przy tych wszystkich moich technikach, nie znam żadnej, dzięki której śledziłbym cię? Z daleka obserwował każdy twój ruch? Myślisz, że na pustyni ktokolwiek mógł cię tknąć bez mojej wiedzy?
- Dlaczego jesteś prawie goły? – Przeszła do porządku dziennego nad wyznaniem o inwigilacji jej skromnej osoby. Gdyby tylko znała takie techniki, była pewna, że i on byłby pod nieustannym obstrzałem.
- Brałem prysznic, kiedy to się stało – odparł. – Kankuro i Temari…
- Ponoć nic nie wiedzieli – wyszeptała Sayuri. Gaara wyglądał, jakby mu ulżyło. – Myślisz, że…
- Może to okrutne, ale jeśli naprawdę chcesz ruszyć ze mną, musimy już iść – przerwał jej. – Jeżeli… Rasa… – Chyba nie był zdolny mówić o nim w inny sposób. – Jeżeli mówił prawdę i wiele osób związanych jest z tą intrygą, niedługo pojawią się jacyś shinobi. Musimy zbiec z pustyni.
- Gaara… Jeżeli tylko będziesz ze mną, możesz zabrać mnie dokąd zechcesz.
Sayuri odrzuciła ochraniacz z symbolem Suny, a Gaara wpatrywał się w tę młodą kobietę. Możliwe, że już nigdy, nikomu nie zaufa. Możliwe, że powróci do zabijania po takiej dawce, jak ta dzisiejsza. Możliwe, że już całe życie będzie oglądał się przez ramię w obawie o swoją głowę. Ale… Nie będzie już sam. Sayuri zaakceptowała go w pełni. Dawno nie zastanawiał się, czy powtarzane do niej słowa były prawdziwe, czy jedynie podszyte obawą, że gdyby ich nie mówił, odeszłaby. Ale teraz… Teraz chyba wierzył, że były prawdziwe. Pochylił się nad nią i po raz pierwszy powiedział całkiem świadomy swoich uczuć:
- Kocham cię, Sayuri.
************************************
To już koniec historii o przerażającym Jinchuuriki. Poruszyłam każdy wątek, który był niezbędny do zakończenia tego opowiadania. Jeżeli ktokolwiek znajdzie pytania, zachęcam do zostawiania ich. Mam nadzieję, że rozwieję wątpliwości, jeśli coś zostało wyjaśnione w niejasny sposób.
Napisanie tego epilogu było trudnym zadaniem. Próbowałam choć trochę stylizować ten tekst, by był podobny do całości, ale poległam. Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali – trudno jest powrócić emocjami (a tym bardziej językowo) do stanu sprzed lat.
Kolejnym krótkim opowiadaniem będzie „Zadanie wykonane, Kazekage-sama”. Pojawi się ono już w najbliższą sobotę. :)
To już koniec historii o przerażającym Jinchuuriki. Poruszyłam każdy wątek, który był niezbędny do zakończenia tego opowiadania. Jeżeli ktokolwiek znajdzie pytania, zachęcam do zostawiania ich. Mam nadzieję, że rozwieję wątpliwości, jeśli coś zostało wyjaśnione w niejasny sposób.
Napisanie tego epilogu było trudnym zadaniem. Próbowałam choć trochę stylizować ten tekst, by był podobny do całości, ale poległam. Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali – trudno jest powrócić emocjami (a tym bardziej językowo) do stanu sprzed lat.
Kolejnym krótkim opowiadaniem będzie „Zadanie wykonane, Kazekage-sama”. Pojawi się ono już w najbliższą sobotę. :)
Ale szkoda, że tego wszystkiego co opisałaś nie zobaczymy w rozdziałach :( Wiem,że ttrochę się czepiałam fabuły, ale to na pewno było jedno z ciekawszych ujęć Gaary. I nie masz tak do końca racji. Sayuri ma charakter :) Może patrzysz na swoje 'twory" zbyt krytycznie. Na pewno zapamiętam te historię i czekam na "Zadanie wykonane, Kazekage-sama".
OdpowiedzUsuńAlba Longa.
Cóż... Nie wiem, czy to nie wpływ mojego rozchwiania emocjonalnego w ostatnich dniach, ale po przeczytaniu epilogu mam łzy w oczach :D Mocny. I bardzo romantyczny. Podoba mi się idea dwojga wyjętych spod prawa shinobi, niczym Boni i Clyde ;) No i chyba bardzo pozytywne zakończenie, życie jakiegokolwiek kage to, po podróżach i przygodach, życie ptaka zamkniętego w złotej klatce. W tym opowiadaniu Gaara ma naturę niereformowalnego psychopaty, coś jak seryjny morderca, który zabija, bo musi, i trochę jestem zaniepokojona samą sobą, że po przeczytaniu epilogu uważam go za niesamowicie uroczego. Zupełnie jak kobiety poślubiające skazanych seryjnych morderców, to świadczy o chorobie ;). Ujęłaś wszystko w ładnej, skompilowanej formie, podoba mi się, choć byłabym rozczarowana gdyby nie Gosposia i obiecane kolejne ff. W Gosposi Gaara jest bardzo opanowany, mamm nadzieję, że masz jeszcze w zanadrzu historię, w których jest tą brutalną, bezwzględną siłą. Epilog fajnie podsumował to opowiadanie, formą przerósł resztę ;)
OdpowiedzUsuńJa już dawno przestałam zastanawiać się nad swoim zdrowiem psychicznym ;) W tym opowiadaniu starałam się przekazać, że dla Gaary zabijanie było przymusem, ale nie wrodzonym. W innym przypadku nie czułby niczego do Sayuri, nie przejmowałby się też rodzeństwem. Dla mnie jest uroczy w każdej postaci, co chyba nie najlepiej świadczy o moich możliwościach poznawczych ;)
UsuńPoza tym to było pisane dawno, kiedy jeszcze nie ukazały się wszystkie odcinki odkrywające przeszłość Gaary. Nie akceptowałam tego, więc w większości tych krótkich opowiadań unikałam kanonu jak tylko się da, ale tylko w "Odpowiedzialności" zmieniłam wiele.
Brutalna, bezwzględna siła, powiadasz? W 3 z 5 krótkich ff taki będzie ;) Może nie przez całe, ale momentami.
Och, smuteczek :(
OdpowiedzUsuńNaprawdę myślałam, że tym razem Gaara zazna pełnego szczęścia. Wioska, mieszkańcy i rodzina zaczęli dostrzegać w nim człowieka... I wszystko runęło. Poczułam żal czytając epilog. Świetne! Nasze opowiadania mają właśnie wstrząsnąć czytelnikiem, a negatywne emocje mocniej działają.
Na szczęście ma Sayuri. Staną się cieniami, które razem będą przemierzać kontynent. To takie czarujące ^^
Całuję~
A mi się wydaje, że Gaara w takim wydaniu bardziej cieszy się z możliwości podróżowania po świecie, niż cieszyłby się z możliwości bycia Kazekage. Tu nie poznał Naruto, który zmieniłby mu sposób postrzegania świata.
UsuńTakie pełne szczęście czeka go w "Gosposi" :D
Bez spoilerów! Jestem oczarowana poznając napisane przez Ciebie historię. Pozwól mi je poznawać z biegiem publikowania rozdziałów. ^^
UsuńNie wydaje mi się to spojlerem. Skoro pisze tak długie ff, to dość logiczne, że nie będę katowała Gaary przez setki rozdziałów męczarniami ;) [Choć możliwe, że było to logiczne tylko dla mnie :(] Pytanie tylko, kiedy spotka go pełnia szczęścia, bo jak na razie jestem w trakcie pisania 87. rozdziału i jeszcze długa droga przed nim.
Usuń