sobota, 22 grudnia 2018

Odpowiedzialność – Rozdział 7

- Zaprowadzisz mnie na plac? – spytała Sayuri. Właśnie skończyła szykować się do wyjścia i weszła do otwartego pokoju Gaary.

- Nie widzę problemu – mruknął czerwonowłosy. Nie był zachwycony funkcją przewodnika, którą mimowolnie pełnił. Nie miał nic przeciwko, aby ona tu mieszkała, jednak oprowadzanie jej po Sunie zaczynało go drażnić. W zasadzie nawet nie fakt, że musi wychodzić z domu i znowu spotykać się z niechęcią mieszkańców, a raczej to, że nie może zaspokoić Shukaku, przez co demon był coraz bardziej niespokojny. Będąc w domu nie odczuwał tego tak bardzo, lecz zdawał sobie sprawę jak trudno będzie mu się opanować wśród tylu ludzi.


- Przepraszam – powiedziała cicho rudowłosa, a chłopak spojrzał na nią zdziwiony. – Wiem, że musi Cię to irytować… ale ja naprawdę na razie sama nigdzie nie trafię.

- Powiedziałem - nie widzę problemu.

- Dziękuję, Gaara. – Powoli przyzwyczajał się do sposobu w jaki się do niego zwracała, do wspólnych posiłków i rozmów. W oczach innych ludzi mogło to wyglądać raczej jak monolog prowadzony przez rudowłosą przerywaną jedynie czasami krótkimi wtrąceniami Gaary, jednak czerwonowłosego kosztowało to wiele wysiłku. Sayuri chyba dostrzegła to i nie zwracała zbytniej uwagi na małomówność towarzysza.

Niecałą godzinę później ruszyli w stronę centrum Wioski. Gaara starał się zachować spokój, ale… Od tak dawna nie zaciskał piasku dookoła człowieka… Od tak dawna zapach krwi nie drażnił jego nozdrzy… Stop! Jeszcze musi się opanować, nadal jest z Sayuri. Zerknął na nią kątem oka. Zdawała się nie dostrzegać różnicy w jego zachowaniu, a może po prosu to ignorowała? Cholera… jak długo jeszcze uda mu się powstrzymywać? Żałował, że dziewczyna idzie tak blisko niego. Jej zapach, który zwykle go uspokajał tym razem… tym razem działał na niego w niepokojący sposób… Cholera… dlaczego tak bardzo pragnie znowu poczuć na sobie jej ciężar? Co ona z nim zrobiła? Ale jeszcze chwila… jeszcze chwila i odejdzie od niej… Czy tego właśnie chciał? Nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie. Wiedział, że musi natychmiast zaspokoić pragnienie Shukaku, bo inaczej… inaczej sprawy mogą wymknąć się spod kontroli.

- Jesteśmy na miejscu – mruknął pod nosem gdy doszli na plac. W oddali dostrzegł zarys dwóch osób. Spojrzał na rudowłosą i zdziwił się. Dlaczego ma taki przestraszony wzrok? Czyżby naprawdę czuła się pewnie jedynie przy nim? W sumie… poprzedniego dnia, kiedy odchodził od niej i od swojego rodzeństwa również miała podobne spojrzenie… Czy ona naprawdę polubiła jego towarzystwo?

- Dziękuję – wyszeptała i ruszyła przed siebie.

Czerwonowłosy wahał się… Powinien pójść prosto do domu? A może w końcu…? Zamarł, usłyszał swoje imię. Bezszelestnie zbliżył się w stronę dziewczyny i jej nowych kompanów i ukrył się w cieniu budynku.

- Widzieliśmy człowieka… kto Cię tutaj przyprowadził? – spytał wysoki chłopak. Miał blond włosy i zielone oczy.

- Gaara… nie wiem czy go znacie… – Rudowłosa zdziwiła się. Gdy tylko wymówiła jego imię zarówno blondyn, jak i jego ciemnooki towarzysz zamarli.

- G-gaara? – wydukał nieco niższy ciemnooki chłopak o brązowych włosach. – Ż-żartujesz, prawda?

- Dlaczego miałabym żartować? – zdumiała się Sayuri. Czerwonowłosy, który obserwował scenę z ukrycia miał ochotę wybuchnąć śmiechem na widok miny chłopaka. Ale tak właśnie miało pozostać, miał wzbudzać strach w ludziach.

- Nie wmówisz nam, że Gaara oprowadzał kogoś po Wiosce… – powiedział blondyn.

- Nie wiem, czy mi wierzycie i szczerze powiedziawszy nie obchodzi mnie to – powiedziała nieco chłodniejszym tonem rudowłosa. Gaarze drgnęły kąciki ust. Potrafi być wygadana. – Nie zostałam tutaj przysłana z powodu człowieka, który mnie przyprowadził… Rozumiem, że to wy jesteście drużyną, z którą miałam się spotkać, tak?

- Tak… – mruknął ciemnooki. – Właściwie nie zostaliśmy poinformowani w jakim celu mamy się z Tobą spotkać…

- Dołączam do waszej drużyny… – Obaj spojrzeli na nią w osłupieniu. Nagle blondyn uśmiechnął się w przebiegły sposób.

- Cóż… trzeba przyznać, że taka wymiana mi pasuje. – Spojrzał na jej sylwetkę w wymowny sposób. Gaara, który nadal nie odszedł z placu poczuł jak jego krew zaczyna się burzyć… Jakim prawem ten idiota tak zwraca się do niej i patrzy na nią w ten sposób? Ziarenka piasku zaczęły delikatnie wirować dookoła niego. Jeśli tylko sprawy zajdą za daleko będzie gotowy zabić ich w każdej chwili… Sam nie rozumiał swojego postępowania, ale jeśli… jeśli tylko tamci dwaj dotkną jej, nie będzie się powstrzymywał. Spojrzał na twarz dziewczyny, przez ułamek sekundy widział na niej strach i już chciał wykonać krok w ich kierunku, ale… nagle jej wyraz twarzy się zmienił. Malowało się na niej obrzydzenie i chłód. Czerwonowłosy zamarł z ręką wyciągniętą w powietrzu.

- Jeśli w taki sposób okazujesz żal po śmierci jednego z Twoich towarzyszy, to jestem pewna, że nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego – powiedziała zimnym tonem wpatrując się w niego świdrującym spojrzeniem. – Nic nie poradzę na tę sytuację… Kazekage kazał mi dołączyć do waszej drużyny, ale radzę Ci nie prowokować mnie.

- Dlaczego? – spytał przybliżając swoją głowę do jej ucha. – Poza nami nie ma tu nikogo. Nie wmówisz mi, że taka delikatna dziewczyna jest w stanie mnie pokonać… no, chyba, że przybędzie tutaj Twój rudy ochroniarz. Przecież doskonale znasz potwora z Suny… prawda?

Sayuri zadrżała, dlaczego nazywają go potworem? Dlaczego nie wierzą, że zna Gaarę? Poza tym, czy ten chłopak jest normalny? A może powinna… co powinna zrobić? Zabić go do cholery? Przecież nie może przejść do porządku dziennego nad takim zachowaniem tego idioty, ale… co ma zrobić?

Czerwonowłosy stwierdził, że jeszcze chwila, a nie uda mu się powstrzymać. Ten chłopak… ten chłopak był zbyt blisko niej i zbyt dużo powiedział… Zacisnął ręce w pięści i starał się opanować drżenie ciała. Jak najszybciej musi się uspokoić… Jeśli tylko ten skończony idiota zrobi choćby jeszcze jeden krok w jej kierunku będzie musiał jakoś zareagować… przecież… nie pozwoli jej skrzywdzić. Ale nie może też go zabić, musi się opanować. Nie może zabić tych cholernych chłopaków na oczach Sayuri. Przymrużył oczy. Ten blondas wyciągnął rękę w stronę policzka rudowłosej… chciał już wykonać krok w ich stronę, ale Sayuri była szybsza. Nim chłopak choćby ją dotknął dziewczyna wyminęła jego rękę i jednym, celnym ciosem w krocze unieruchomiła go. Blondyn zawył z bólu i zwijał się na ziemi. Gaara ponownie zamarł, a na jego ustach pojawił się kpiący uśmiech. Ten idiota zasłużył sobie na to. W zasadzie bardziej odpowiadałaby mu opcja samodzielnego unieszkodliwienia tego chłopaka, ale najwidoczniej dziewczyna sama potrafiła sobie poradzić.

- Kaito! – wrzasnął ciemnooki. – Cholera… nic Ci nie jest? – Blondyn ze zbolałą miną skinął głową. Nadal nie mógł wydobyć z siebie głosu. – Wiesz… w sumie chyba sobie zasłużyłeś – dodał po chwili.

- Oczywiście, że sobie zasłużył – powiedziała dziewczyna obserwując chłopaka, który powoli wstawał z ziemi. – Mam nadzieję, że więcej mnie do tego nie zmusisz… Mam na imię Sayuri – powiedziała wyciągając rękę do brązowowłosego.

- Masaru. – Niższy z nowo poznanych uścisnął krótko jej dłoń. – A to jest Kaito…

- Sam potrafię się przedstawić – warknął blondyn.

- Nieważne… – powiedziała dziewczyna chłodnym tonem. – Teraz… skoro całe to niepotrzebne przedstawienie mamy za sobą rozumiem, że powinniśmy przejść do treningu…

Gaara stwierdził, że już nic ciekawego się nie zdarzy, a dziewczyna potrafi sama sobie poradzić. Wolnym krokiem ruszył w stronę domu. Westchnął cicho. Jak długo jeszcze uda mu się powstrzymywać? Poza tym… dlaczego nie może teraz odnaleźć sobie jakiejś ofiary? Z jednej strony ta opcja bardzo mu odpowiadała, ale z drugiej strony nie potrafił sobie wyobrazić, że dziewczyna nie zauważy niczego, a przecież… Przecież nie chciał, by zmieniła do niego stosunek. Co ma zrobić? Cholera… Choć zrezygnowany nie zboczył z drogi prowadzącej do jego domu.

***

Po godzinnym treningu Sayuri doszła do wniosku, że jej towarzysze są biegli w walce. Co prawda poza tym nie potrafiła znaleźć dla nich jakichkolwiek innych zalet. Prawdopodobnie zraziła się nieco po tym niefortunnym zapoznaniu, ale miała nadzieję, że w przyszłości uda im się odnaleźć wspólny język. Nie miała złudzeń. Ten cały Kaito po prostu jest ostatnim debilem, ale… może kiedyś to się zmieni? Tak, chyba była niepoprawną optymistką. W sumie Masaru był nawet miły, ale co mogła powiedzieć po zaledwie jednym spotkaniu? Westchnęła cicho i ruszyła przed siebie. Nagle zatrzymała się. Cholera... jak ma trafić do domu Gaary?

- Cholera… – mruknęła cicho pod nosem.

- Co jest ślicznotko? – Blondyn chyba nie potrafił pojąć, że swoim zachowaniem jedynie ją zraża.

- Nie Twój interes… – W głowie rudowłosej miotała się niewypowiedziana prośba zaprowadźcie mnie do domu, ale nie chciała sprawiać wrażenia osoby zależnej od kogokolwiek.

- Kaito, chcesz znowu oberwać? – Ciemnooki stanął między nimi i spojrzał surowo na blondyna. Sayuri nie spodziewała się u niego takiej stanowczości. – Rozumiem, że nie wiesz jak dojść do domu, tak? – czy ten człowiek czyta w myślach?

- Tak… – mruknęła cicho.

- Taka wielka kunoichi, jak Ty nie potrafi znaleźć drogi? – spytał rozbawiony blondyn.

- Sama sobie poradzę – warknęła dziewczyna i ruszyła przed siebie. Nagle poczuła jak ktoś chwyta ją za ramię. Natychmiast odwróciła się, a przed sobą dostrzegła twarz Masaru.

- Nie musisz być taka napuszona – mruknął cicho. – Po prostu powiedz, że mamy Ci pomóc, a zrobimy to z chęcią… prawda Kaito? – Spojrzał na swojego towarzysza ostrzegawczo, ten po chwili wahania skinął głową. – To co… mamy Ci pomóc?

- Jeśli… jeśli możecie – wymamrotała speszona rudowłosa.

- No… tak już trochę lepiej. – Uśmiechnął się brązowowłosy, dziewczyna odwzajemniła gest. – To teraz powiedz nam, w której części Suny mieszkasz.

- Nie wiem… – Dziewczyna zamyśliła się. – Znaczy… mówiłam wam, zaprowadził mnie tu Gaara, a ja mieszkam u niego, więc…

- Znowu zaczynasz? – przerwał jej blondyn.

- Ale… ja…

- Sayuri, nie wmówisz nam, że mieszkasz z nim – mruknął ciemnooki wpatrując się w dal. Naprawdę miał nadzieję, że to jakiś głupi żart z jej strony.

- To wy znowu zaczynacie! – warknęła dziewczyna. – To co mam wam do cholery powiedzieć?! Okłamać was, że mieszkam u kogoś innego?! Zadaliście pytanie, a ja na nie odpowiadam, ale jeśli nie chcecie mnie tam zaprowadzić, to… Nie potrzebuję waszej łaski, jakoś sama trafię!

Posłała im chłodne spojrzenie i ruszyła przed siebie… Cholera i co ona ma zrobić? To oczywiste, że sama nie trafi. Mogłaby kogoś spytać o drogę, ale sądząc po zachowaniu jej nowych towarzyszy chyba każdy zareaguje w podobny sposób. Ale dlaczego tak było? Zaczęła zdawać sobie sprawę, że chyba nie chce znać odpowiedzi na to pytanie.

- Czekaj! – Ciemnooki wraz z blondynem podbiegli do niej.

- Powiedziałam - sama trafię – warknęła rudowłosa.

- Znaczy… – Blondyn unikał jej spojrzenia. – To nie jest żart, tak? Ty naprawdę mieszkasz z Gaarą?

- Odpowiedziałam wam już na to pytanie - tak.

- J-jesteś pewna… – wymamrotał Kaito, a na jego twarzy niedowierzanie mieszało się ze strachem.

- Cholera… chyba wiem jak ma na imię człowiek u którego mieszkam! – Ciemnooki wymienił szybkie spojrzenie z blondynem.

- Rozumiem… – powiedział cicho Masaru. – Znaczy… chyba rozumiesz, że trudno nam w to uwierzyć, przecież… – W ostatniej chwili ugryzł się w język. Cholera… jak ma się zachować? Jeśli ona naprawdę mieszka z nim, to… Zdawał sobie sprawę, że najmniejszy błąd może ich kosztować życie.

- Przecież co?

- Ja… – Zawahał się brązowowłosy. – Nie wiem na ile go poznałaś – powiedział ostrożnie. – Chyba… chyba sama zauważyłaś, że nie jest… do końca normalny…

- Normalny? – prychnął blondyn. Masaru miał ochotę walnąć go w twarz, czy on naprawdę jest tak głupi? – Przecież to pieprzony psychopata …

- Szczerze powiedziawszy w porównaniu z Tobą wydaje mi się być normalny – warknęła Sayuri. – Ale… dlaczego…? Dlaczego nazwałeś go psychopatą? – spytała Kaito ostrym tonem.

- Dlaczego? – Blondyn chyba w porę się zreflektował. Nie był już tak rozmowny jak chwilę temu. – Znaczy… po prostu…

- Rozumiem, nie chcesz odpowiadać. – Rudowłosa nie chciała naciskać. Nie wiedziała nawet czy chce uzyskać odpowiedź.

- Ale… jak go poznałaś? – Masaru usłyszawszy krótką historię dziewczyny nie mógł uwierzyć w to, co słyszy, Gaara komuś pomógł?! – To… niemoż… Znaczy… to wiele wyjaśnia – zakończył nieco kulawo. Sayuri westchnęła. Naprawdę nie wiedziała czy powinna naciskać, czy raczej odpuścić i nie dowiadywać się więcej ponad to, co już usłyszała.

- A teraz, skoro kwestię Gaary mamy załatwioną, to czy możecie mnie zaprowadzić do domu?

- Dom, ja bym to raczej… – zaczął blondyn, jednak dostrzegłszy ostrzegawcze spojrzenie ciemnookiego natychmiast zamilkł.

Resztę drogi przebyli w milczeniu. Nowi towarzysze rudowłosej nie mogli uwierzyć w jej słowa. Gaara pomógł komuś? Zaprowadził do szpitala, został z nią i jeszcze pozwala u siebie mieszkać?! Masaru cały czas rozglądał się uważnie dookoła. Skoro ta dziewczyna była dla Gaary na tyle ważna, że pozwolił jej nieco zbliżyć się do siebie, to chyba można zakładać, że będzie ją obserwował. Zdawał sobie sprawę ze swojej głupoty, przecież czerwonowłosy był doskonałym wojownikiem. Poruszał się bezszelestnie i potrafił ukryć swoją obecność… Dotarło do niego, że będąc na swoim dotychczasowym poziomie nie ma szans wyczuć go. Westchnął cicho i zaczął zastanawiać się nad swoją pozycją. Zarówno on, jak i Kaito byli od teraz bardziej niż inni mieszkańcy Suny narażeni na niebezpieczeństwo ze strony Gaary. Muszą się pilnować, aby nie powiedzieć, lub nie zrobić czegoś głupiego przy niej… Spojrzał na blondyna i uśmiechnął się pod nosem. Ten to ma szczęście. Z pewnością nie zdaje sobie z tego sprawy.

Po kilku minutach wędrówki doszli pod dom czerwonowłosego, obaj byli bardzo spięci, ale starali się tego po sobie nie okazywać. Dlaczego do cholery to oni muszą być z nią w drużynie? W sumie nie mieli nic przeciwko rudowłosej, ale… Mimowolnie była ona powiązana z najgroźniejszą osobą w ich Wiosce. Osobą, która zabije ich w ułamku sekundy, jeśli tylko najdzie go taka ochota…

- Dziękuję – mruknęła Sayuri obserwując chłopaków.

- Nie ma sprawy. – Blondyn uśmiechnął się i zamaszyście pokłonił przed nią. – Jesteśmy do Twoich usług…tylko mnie nie bij więcej – mrugnął do rudowłosej.

- To nie prowokuj mnie – siliła się na chłodny ton, ale niestety nie udało jej się.

- To… do zobaczenia… jutro o tej samej godzinie, w tym samym miejscu – powiedział Masaru.

- Jasne… do jutra.

- Na razie… – powiedzieli i oddalili się jak najszybciej.

Sayuri po raz kolejny westchnęła i ruszyła w stronę drzwi. Znowu stanęła przed trudnym wyborem. Powinna wejść, czy zadzwonić? Ponownie zdecydowała uprzedzić gospodarza o swoim powrocie. Nacisnęła na dzwonek i czekała. Kilka sekund później ponownie wdusiła guzik… czyżby Gaary nie było? Chwilę walczyła ze sobą w myślach. Jeśli naprawdę go nie było, to chyba może samodzielnie wejść do mieszkania, prawda? Po długich namysłach zdecydowała się wejść do środka. W chwili, gdy wyciągała rękę w kierunku klamki, drzwi niespodziewanie otworzyły się.

- Witam – powiedziała z ciepłym uśmiechem. Gaara zerknął na nią i wpuścił ją do środka.

- Nie musisz dzwonić, czy pukać. Mieszkasz tu – mruknął pod nosem. Był zły… albo raczej niespokojny. Cholera… dlaczego ona musiała pojawić się w jego życiu? Albo inaczej… dlaczego on nie potrafi, gdy tylko rudowłosa jest w pobliżu, zabić kogoś? Shukaku coraz mocniej wymyka się spod kontroli…

- Rozumiem… po prostu wydawało mi się, że tak będzie odpowiedniej. – Weszła do kuchni. Zauważyła, że Gaara podążył za nią. – Masz ochotę na herbatę? – Czerwonowłosy skinął głową i usiadł przy stole.

Znowu to samo. Znowu, kiedy tylko miał okazje być przy niej, zrobił to. Cholera, czy on już naprawdę nie potrafi obejść się bez jej widoku, jej zapachu? Kiedy ją obserwował, nawet przy tak banalnej czynności, jak nalewanie herbaty czuł szczęście, spokój. Nie musiała nawet się odzywać - sama jej obecność pozwalała mu odpędzić od siebie te wszystkie chore myśli, które ciągle przychodziły mu do głowy. Kiedy był przy niej, nawet Shukaku zdawał się nie być problemem. Zastanawiał się dlaczego milczy. Dla niego było to całkiem normalne, ale ona zwykle starała się wciągnąć go do rozmowy. Przyjrzał się jej twarzy. Nie, z pewnością nie wyglądała na przestraszoną, czy choćby skrępowaną, więc... nad czym tak usilnie myśli?

- Zapomniałam Cię prosić, żebyś po mnie przyszedł – powiedziała po dłuższej chwili milczenia. – Chociaż… w sumie głupio się czuję, że…

- Powiedziałem Ci już - nie jest to dla mnie problemem, ale… widzę, że trafiłaś z powrotem.

- Tak… Kaito i Masaru mnie odprowadzili. – Gaara spojrzał na nią uważnie. Wcześniej tamta dwójka miała wątpliwości, czy ona rzeczywiście go zna, a teraz są już pewni. Zastanawiał się, czy przeszkadza mu to. Z jednej strony czuł się spokojniejszy. Zrozumiał, że będą się bardziej pilnować i nie pozwolą sobie na zbyt wiele. Przecież zna straszną, ostateczną broń Suny. Z drugiej strony to… niebezpieczne… Oni z pewnością nie omieszkają powiedzieć jej u kogo mieszka. Rozmyślał nad tym, czy dziewczyna uwierzy w ich, w zasadzie prawdziwą, historię. Poniekąd miał nadzieję, że nie dojdzie do tego, skoro zdążył już się do niej przyzwyczaić.

- Jak przebiegł trening? – spytał po chwili. Sam nie wiedział po co zadał to pytanie. Nigdy wcześniej nie uznawał pustych, grzecznościowych rozmów. Właściwie nigdy nie miał okazji aby z kimkolwiek takową prowadzić… Ze zdziwieniem zauważył, że nie zrobił tego jedynie z próby podtrzymania rozmowy. Naprawdę zainteresowało go, co Sayuri robiła przez ten czas gdy nie widział jej.

- Sam trening był nudny. W sumie… nie sądzę, abym miała polubić tego całego Kaito… to ten blondyn… Masaru z kolei jest całkiem miły. Chociaż… co mogę powiedzieć o nich po godzinnym spotkaniu?

- Nie wiem…

- No właśnie. – Uśmiechnęła się – Raczej niewiele…

Przez jakiś czas rudowłosa rozprawiała na temat nowych towarzyszy. Gaara uśmiechnął się pod nosem. Wbrew temu, co mówiła miała mu dość sporo do powiedzenia na ich temat. On jedynie przysłuchiwał się jej wywodom i co jakiś czas pozwalał sobie na skinięcie głową albo zadanie jakiegoś pytania. Nie widział w tym nic złego. Skoro miała ochotę mówić, to po co miałby się odzywać? Zresztą… co miałby jej powiedzieć? Zaczynał dostrzegać jak trudne to jest - prowadzić z kimś rozmowę. Chyba od tego odwykł. Przez tyle lat przyzwyczaił się do samotności, że kiedy ktoś był dla niego miły, najzwyczajniej w świecie nie wiedział jak się zachować. Był wdzięczny dziewczynie, że stara się tego nie dostrzegać i po prostu dalej prowadzi swój monolog.

Kilka następnych godzin przesiedzieli w kuchni. Rudowłosa w dalszym ciągu odnajdowała kolejne tematy do rozmowy. Po prostu… nie chciała od niego odejść. Zdecydowanie bardziej wolała siedzieć z nim w kuchni i móc go obserwować, słuchać. Praktycznie w ogóle nie brał udziału w rozmowie, ale i tak polubiła jego obecność. Gaara w międzyczasie przygotował obiad. Sayuri przerwała wtedy na chwilę swój monolog i przyglądała mu się zdziwiona. Nadal nie mogła uwierzyć, że potrafi cokolwiek ugotować, ale właśnie na własne oczy przekonała się, że jednak umie. Tuż po posiłku nastała chwila ciszy. Rudowłosa nieco zmęczyła się ciągłym mówieniem, ale w sumie nawet milczenie w jego towarzystwie sprawiało jej przyjemność. Znowu miała możliwość wdychania jego zapachu… Cholera, dlaczego ona o tym myśli? Jej spojrzenie padło na tatuaż. Dlaczego go sobie zrobił? I skąd pomysł na właśnie taki? Po jakimś czasie zorientowała się, że Gaara dostrzegł, że nieustannie wpatruje się w jego czoło. Opuściła speszona wzrok.

- Dlaczego tak na mnie patrzyłaś? – Czerwonowłosy dopiero po chwili zreflektował się, że chyba nie powinien zadawać tego pytania w ten sposób. Zauważył, że jeszcze mocniej się zarumieniła.

- Ja… n-nie wiem – wydukała. – Patrzyłam na Twój tatuaż. – Gaara skinął głową, co niby miał na to odpowiedzieć? Rudowłosa po chwili podeszła bliżej niego. – Mogę… mogę go dotknąć?

Nie wiedziała co ją napadło. Dlaczego do cholery nie mogła usiedzieć na dupie i po prostu… Cokolwiek - powrócić do rozmowy, zacząć obserwować zachód słońca, albo chociażby patrzeć tępo w przestrzeń… możliwości było wiele. Ale nie… ona oczywiście musiała zadać jakieś idiotyczne pytanie, które klasyfikowało się do grona najgłupszych i najbardziej żenujących rzeczy jakie zrobiła w życiu. Po co je zadała? To przecież nie jest do cholery pluszak, którego może dotykać, bo tak jej się podoba. Poza tym… po co w ogóle miałaby go dotknąć? Sama nie wiedziała, ale… Nadal, mimo, że wiedziała jak bardzo jest to głupie, miała na to ochotę.

Czerwonowłosy rozszerzył oczy ze zdziwienia. Dlaczego ona go o to spytała? Po co? Poza tym… Zwykle po prostu jeśli chciała, to bez ostrzeżenia potrafiła go uścisnąć, więc… więc co? Dlaczego spytała o pozwolenie na dotknięcie jego tatuażu? Nie potrafił zrozumieć po co chce to zrobić. Co ma jej powiedzieć? Jeśli odpowie, że nie, to może ją urazi… Ale, do cholery, to ona zadaje głupie pytania! Z drugiej strony jeśli odpowie, że tak, to czy nie będzie to oznaczało, że na zbyt wiele jej pozwala, że może nawet… że zależy mu na jej bliskości? Po dłuższej chwili milczenia, która dla obojga ciągnęła się w nieskończoność, czerwonowłosy skinął głową.

Sayuri spojrzała na niego zdziwiona, on… on jej na to pozwolił? Wystawiła drżącą rękę w powietrze. Cholera, dlaczego musi aż tak drżeć? Wolnym ruchem przybliżyła dłoń do jego czoła. To była pełna napięcia chwila, choć doskonale zdawała sobie sprawę, że gdyby ktoś obserwował ich mógłby sobie pomyśleć, że przesadzają. Ale dla nich to był naprawdę dziwny moment. Dziewczyna po chwili dotknęła jego skóry. Nie wiedziała czego się spodziewała, ale… Nagle Gaara wrzasnął i chwycił się za głowę strącając jej dłoń. Dziewczyna cofnęła się o krok i przypatrywała mu się ze strachem Czerwonowłosy drżał na całym ciele i nadal trzymał się za głowę. Co się stało? Sayuri niepewnie podeszła do niego i ostrożnie położyła mu rękę na ramieniu.

- G-gaara… wszystko w porządku? – Czerwonowłosy po chwili podniósł głowę i spojrzał na nią.

- Tak… – powiedział chłodnym tonem i wstał z krzesła. – Pójdę do swojego pokoju – mruknął.

5 komentarzy:

  1. Walczyłam ze sobą od rana, zakładając że najpierw muszę coś napisać nim tutaj zajrzę, lecz przegrałam :D Aż trudno uwierzyć, że Gaara nie uległ swym popędom :P Byłam przekonana, że zabije blondaska. Gaara chyba zaczął rozumieć, że Sayu w końcu się dowie o jego morderstwach. Ostatnia scena bardzo frapująca. Co się stało? Ciekawa jestem, czy ta reakcja ma więcej wspólnego ze zdolnościami Sayuri czy z uczuciami, jakimi darzy ją współlokator. Liczę na wyjaśnienie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśnienia będą, choć trzeba będzie sobie samemu trochę dopowiedzieć. Ty już to poniekąd zrobiłaś wspominając o uczuciach ;)

      Trzeba walczyć! Pomyśl o tym w ten sposób - im szybciej skończysz oba ff, tym krócej będzie Cię to męczyć (tak, robię z logiki "panią lekkich obyczajów" dla własnych, egoistycznych pobudek :P).

      Przyznam się do czegoś. Mangę doczytałam do 58 tomu, a anime przestałam oglądać po walce Naruto z Sasuke i nie rozumiałam o co Ci chodziło z kreską Gaary. Zebrałam się w sobie i powróciłam do tego tasiemca od momentu, w którym skończyłam. Na pierwszy ogień poszło anime, tam była akcja o ślubie Naruto i nadal nie rozumiałam - Gaara wyglądał normalnie (nie będę rozpływała się w zachwytach, ale jeden szczegół podbił moje serce - scena, w której Gaara piaskiem pochwycił Kakashiego i Kankuro piaskiem po tym, jak zmuszali go do złożenia życzeń nagranych na kamerę <3 Coś pięknego!). Potem poszła w ruch manga i... NIE! Ostatni chapter to jakiś śmiech na sali! CO ONI Z NIM ZROBILI?! Wchodzę powoli w świat Boruto i nadal żyję nadzieją, że poprawili to okropieństwo. Jeżeli wiesz, że jest inaczej... nie dobijaj mnie.

      Co do samego Boruto... dramat. Ale muszę przez to przebrnąć, bo w "Gosposi" chcę być możliwie jak najbardziej kanoniczna. Słyszałam, że Gaara ma adoptowanego syna i przyznam, że to będzie wyzwanie - wpleść go w mój świat ;)

      Usuń
  2. Internety to podsumowały ;) http://pm1.narvii.com/6618/579e5bf909385ae43839b2d6f758a3cecd8b3348_00.jpg
    Niemniej można założyć, że po prostu fryzjer się nie popisał, a włoski odrastają :D
    Ja też nie należę do "true fanów" Naruto. Mangi prawie nie czytałam (tylko fragmenty, które mnie zaciekawiły w anime), a anime porzuciłam gdzieś w połowie shippudena i potem włączyłam niektóre odcinki. Dla mnie postaci od pewnego momentu zaczęły żyć własnym życiem, więc żeby nie zrobić głupich błędów w wytworach mojej grafomanii posiłkuję się naruto wikią i zadręczam pytaniami mojego męża, który już bez entuzjazmu pod koniec, ale jednak przeczytał i obejrzał do końca. "Boruto" podobno nie budzi zachwytu nawet najbardziej gorliwych fanów, więc podziwiam, że wciąż śledzisz kanon ;) Ja nawet bym sobie zerknęła na to anime. Możesz podać stronkę? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisałam o sobie - pierwszy odcinek, który widziałam był o Gaarze. Odniosłam mylne wrażenie, że jest on ważną postacią i po raz pierwszy oglądając Naruto zawiodłam się. Był on tak rzadko! W Shippudenie jest go jeszcze mniej (patrząc na ilość odcinków). Dość irytujące jest oglądanie tej serii z myślą "No kiedy pojawią się ci z Suny?!". Czasem jakaś historia mnie wciągnęła, ale... Zważywszy na to, że główne postaci albo mnie irytowały (Sakura), albo niespecjalnie zachwyciły (Naruto, Sasuke) i jedynie nieliczne wzbudziły zainteresowanie (Kakashi, Jiraya, Itachi, Lee i Neji), to naprawdę ciężko mi się to ogląda. Kojarzę akcję, ale powracam jedynie do odcinków z Gaarą. Mangę przeczytałam do 58 tomu, bo dowiedziałam się, że wcześniej niż na ekranie można znaleźć fragment o przeszłości Gaary (historia z Karurą) i dlatego tylko do tego tomu doczytałam. Tak... chyba naprawdę nie brzmię jak "true fan" ;)

      Oglądam na https://naruto.wbijam.pl/
      W końcu dotarłam do odcinka Boruto z Gaarą... Coś we mnie umiera, kiedy widzę go w tej idiotycznej fryzurze. Ten obrazek z linka jest zbyt prawdziwy :(

      Usuń
  3. Może Gaara straci w końcu kontrolę? Ogólnie, to Sayuri pokazała w końcu charakter x)

    Alba Longa.

    OdpowiedzUsuń