sobota, 24 listopada 2018

Odpowiedzialność – Rozdział 3

Sayuri stała na korytarzu i przypatrywała się z ciekawością w każdy zakamarek domu, choć nie było w zasadzie zbyt wiele do oglądania. Mieszkanie Gaary było skromnie urządzone. Ściany z piaskowca były nagie, nieliczne meble wykonane zostały z surowego, dębowego drewna. W pewnym momencie Sayuri zauważyła, że Gaara obserwuje ją od jakiegoś czasu. Poczuła się speszona, nie chciała by miał ją za osobę nazbyt ciekawską.

- Hm… Bardzo tu… ładnie – wydukała.

- Muszę wyjść. Twój pokój jest tam – powiedział i wskazał w stronę końca wąskiego korytarza. Dziewczyna skinęła głową. Po chwili usłyszała trzask drzwi frontowych. Stała tak jeszcze chwilę w kompletnej ciszy jaka nastała w mieszkaniu po odejściu jej tajemniczego towarzysza. Po jakimś czasie poczuła się swobodniej i ruszyła w stronę, którą wskazał jej czerwonowłosy.


Przechodziła przez ciemny przedpokój i nagle zatrzymała się. Drzwi w połowie korytarza były lekko uchylone. Sayuri naszła niesamowita ochota, aby tam wejść. Wykonała jeden niepewny krok i zamarła z ręką na klamce. Nie, nie może… przecież to byłoby… niedopuszczalne. Skarciła siebie samą w myślach i ruszyła do swojego pokoju. Uchyliła ostrożnie drzwi. Do pomieszczenia napływało jedynie wątłe światło latarni, a sam pokój utrzymany był w ciepłej tonacji. Nie było żadnych zbędnych przedmiotów, żadnych ozdób. Tuż pod oknem stało dość imponujących rozmiarów łóżko z czterema kolumienkami, w kącie znajdowała się szafa, a tuż obok niej mały stoliczek, przy którym stało krzesło. Rudowłosa powoli weszła do pokoju, w którym miała spędzić przynajmniej kilka następnych dni. Opadła bezwładnie na łóżko i nie mogła złapać oddechu. Z całego pokrycia unosiła się gęsta chmura kurzu. Dziewczyna rzuciła się do okna i otwarła je na oścież łapczywie wdychając świeże powietrze. Dokładniej omiotła spojrzeniem pokój i zauważyła, że cały pokryty jest grubą warstwą kurzu. Jakby od kilku ładnych lat nikt tutaj nie zaglądał. Po chwili namysłu doszła do wniosku, że zanim zdecyduje się tutaj położyć najpierw musi to posłanie wytrzepać. Chwyciła za poduszkę i wystawiła za okno. Ze zdumieniem zauważyła, że po każdym ciosie wydobywają się niesamowite ilości kurzu, dopiero po kilku minutach poduszka była względnie oczyszczona. Ten sam los spotkał prześcieradło i kołdrę. Po pracy zmęczone rudowłose dziewczę oparło się wygodnie o ramę okna spoglądając w gwiazdy. Nie była świadoma jak bardzo przypomina pewnego czerwonowłosego shinobi.

Długo wpatrywała się w swe ukochane gwiazdy, lecz była niespokojna. Nie mogła przestać myśleć o delikatnie uchylonych drzwiach… co mogło być za nimi? Jego sypialnia? Sayuri przeklinała siebie w myślach. Dlaczego musi być aż tak ciekawska? Jej ciało mimo wyraźnego sprzeciwu zdrowego rozsądku ruszyło samowolnie w stronę korytarza. Kilka minut stała w bezruchu wpatrując się na wpółotwarte drzwi. Po jakimś czasie wysunęła powoli rękę w stronę klamki, wstrzymała oddech i lekko popchnęła drzwi. Pokój utrzymano w ciemnej tonacji, był jeszcze skromniej urządzony niż poprzednie. Stały tutaj jedynie dwa meble – dość spora szafa i materac rozłożony na podłodze. Rudowłosa wykonała jeden, niepewny krok w kierunku wnętrza pomieszczenia. Jej spojrzenie padło na materac, pokryty był jakąś czerwoną tkaniną. Intensywnie się w nią wpatrywała, wyglądała na przyjemną w dotyku. Bez chwili namysłu usiadła na materacu, wystawił swą dłoń i przejechała po materiale. Niesamowicie gładki. Westchnęła głęboko. Do jej nozdrzy napłynął przyjemny zapach… jego zapach. Przymknęła oczy zastanawiając się co to za cudowna mieszanka, która pobudzała jej zmysły. Wyczuwała jakąś korzenną woń, piasek i co to był za słodki zapach…? Przymknęła oczy rozmarzona rozmyślając co to może być i nagle otworzyła oczy w szoku. Krew! To był zapach krwi! Usiadła spięta i wyprostowana. W co ona się wpakowała? Ale może… to da się jakoś wytłumaczyć, przecież Gaara… Nie, on ją uratował. Wzięła uspokajający oddech i ponownie wygodnie rozłożyła się na jego łóżku. Nie chciała o tym myśleć, starała się uspokoić. Przejeżdżała ręką po aksamitnej tkaninie i powoli doprowadzała swoje myśli do ładu. Po kilku minutach była już całkowicie rozluźniona i zrelaksowana. W pewnym momencie drzwi do pokoju otworzyły się. Sayuri podskoczyła ze strachu.

- Co tutaj robisz? – spytał swoim zimnym tonem.

***

Musiał wyjść choć na chwile, musiał się uspokoić. Dlaczego ona tak na niego wpływała? Czerwonowłosy nie znał odpowiedzi na to pytanie. Nie potrafił też zrozumieć swojego zachowania. Dlaczego odpuścił tamtym mężczyznom? Szybkim krokiem przemierzał uliczki Suny. Wędrował do swojego ulubionego miejsca na półce skalnej. Od zawsze chodził tam, aby zebrać myśli. Po kilku minutach był już na miejscu, usiadł odwrócony plecami do Wioski, a jego wzrok skierowany był na pustynię. Nawet tutaj nie potrafił się uspokoić. Dlaczego kiedy jest przy niej czuje się spokojniejszy? A z drugiej strony dlaczego jego serce bije wtedy szybciej? Serce…? Nie stać go już było na rozdrapywanie wspomnień, ale dobrze pamiętał słowa Yashamaru. To… znienawidzone przez niego słowo… to… to miałaby być miłość? Prychnął. Nie, to jest niemożliwe aby on, Sabaku no Gaara, demon, potwór, maszyna do zabijania miał poczuć do kogoś sympatię. Wcześniej… owszem, gdyby to było kilka lat wcześniej wierzyłby, że jest to możliwe, ale teraz? Nie, sam w to nie wierzył. Położył się wygodnie na piasku i spojrzał w niebo ze złością. Dlaczego ona zajmowała wszystkie jego myśli? Wystarczyło kilka delikatnych uśmiechów, kilka miłych gestów… Ona… ona jest zbyt delikatna, aby… aby co? Rozszerzył oczy ze zdumienia, o czym on do cholery myśli? Ale miał rację… ona jest zbyt delikatna i krucha. Wiedział, że jeden jego wybuch szału, jedna impulsywna decyzja, a rudowłosa będzie martwa. Wzdrygnął się, nie chciał tego. On, człowiek, który bez mrugnięcia okiem zabił chyba już dziesiątki, o ile nie setki ludzi martwi się o jakąś dziewczynę, która jest teraz w jego domu. Przeszedł go dreszcz, ona będzie z nim mieszkała. Dopiero teraz to do niego dotarło. Będzie musiał się niezwykle pilnować, aby jej nie… czego nie miał zrobić? Zabić, uderzyć, skrzywdzić? Westchnął głęboko. Wiedział że będzie to dla niego niesamowicie trudne, ale nie chciał aby patrzyła na niego tak, jak wszyscy. Z drugiej strony był przy niej… inny, a z pewnością nie chciał nikogo zabijać przy niej. Dlaczego? Dlaczego kilka głupich godzin, a zaczyna ignorować to, co zrozumiał kilka lat temu przez kolejną bezwartościową osobę, która kiedy tylko zorientuje się z kim ma do czynienia odwróci się od niego. Zawahał się, a może to nie była prawda? Może… Nie, nie chciał znowu uwierzyć w kogoś. Pamiętał jak bardzo bolała go strata. Lepiej nic nie zmieniać, ale ona… ma do niego chyba dość bezpośredni stosunek. Jak ma się zachowywać wobec niej? Wiedział, że nawet gdyby zadecydował zaufać jej, pozwolić się do siebie zbliżyć nie potrafiłby zmienić swojego zachowania. Ale… dlaczego on myśli o dopuszczeniu jej do siebie? Nie, miał naprawdę tego dość tego, że zajmowała każdą jego myśl… Uśmiechnął się w duchu. Z pewnością zwariuje przez nią.

Po jakiejś godzinie poczuł się odrobinę spokojniejszy. Wstał z ziemi i wolnym krokiem ruszył w stronę domu. Zastanawiał się, czy dziewczyna już śpi… zaraz… ona będzie spała w dawnej sypialni Yashamaru. Poczuł ostry ból w skroni. Nie wchodził tam od tak dawna, że zapomniał już o istnieniu tego pokoju… tego pokoju do którego zawsze wchodził jako dziecko, a jego wujek zawsze go uspokajał, a chyba nawet dotknął, czy pogładził po włosach… Chwycił się za głowę. Nie chciał przypominać sobie tych wszystkich chwil, w których, choć przez chwilę wierzył, że jest dla kogoś ważny. Po jakimś czasie jego ciało przestało drżeć, a on sam uspokoił się. Miał zamiar wejść do niej zobaczyć, czy rzeczywiście śpi, ale… teraz zawahał się. Czy był w stanie przekroczyć próg tego pokoju?

Uchylił drzwi do domu, jak zwykle panowała tam cisza, więc rudowłosa spała. Poruszał się bezszelestnie. Już na korytarzu zauważył, że zostawił otwarte drzwi. Przeklął sam siebie za roztrzepanie, ale… kto by się odważył wejść do jego sypialni? W sumie sypialnia to nie pasujące określenie, z pewnością nie spał w tym pomieszczeniu… Spojrzał na zamknięte drzwi na końcu korytarza, a może wejść tam? Może zobaczy, czy rzeczywiście zasnęła? Odsunął od siebie te myśli, jeszcze ją obudzi… Uchylił drzwi i zamarł w bezruchu. Dziewczyna nie tylko nie spała, ona siedziała na jego posłaniu i… co? Ona je głaskała? Przez chwilę wpatrywali się w siebie w milczeniu. Dostrzegł strach w jej oczach.

- Co tutaj robisz? – spytał swoim zimnym głosem. Nie, nie był zły, a raczej zdziwiony.

- Ja… ja… – Mimo mroku panującego dookoła Gaara dostrzegł jak na policzki dziewczyny wkradają się purpurowe rumieńce. – Przepraszam… wiem, że nie powinnam. – Wstała z materaca i stanęła przed nim z opuszczoną głową. Gaara nie miał pojęcia jak się zachować. Gdyby ktokolwiek inny to zrobił z pewnością już byłby martwy.

- Dlaczego tu weszłaś? – Przeszywał ją swoim spojrzeniem. Sayuri nie mogła oderwać wzroku od tych zimnych, pastelowych oczu. – Wskazałem Ci Twój pokój.

- Ja… nie wiem – wyjąkała rudowłosa. Nie był jakoś specjalnie wystraszona, a raczej niesamowicie zawstydzona. – Widzisz ja… to chyba takie moje przekleństwo. – Spojrzał na nią zdziwiony, Sayuri niepewnie się do niego uśmiechnęła. – Jestem chyba nieco zbyt ciekawska… Naprawdę Cię za to przepraszam, to się już więcej nie powtórzy.

- Rozumiem. – Tylko na tyle się zdobył, nie potrafił nic innego powiedzieć. Zresztą skąd miał wiedzieć jak powinien się zachowywać wobec niej? Przecież nikt z nim nigdy normalnie nie rozmawiał. Dziewczyna skierowała się w stronę drzwi, lecz w połowie drogi stanęła.

- Gaara… – Przeszedł go dreszcz, dlaczego jedno jej słowo wystarczy aby czuł się… szczęśliwy? – Ja… ja wiem, że nie powinnam nadużywać Twojej gościnności, ale… czy… czy mogę Cię o coś prosić?

- Tak? – Spojrzał na nią zdumiony, nadal nie mógł się przyzwyczaić do jej miłego stosunku do niego.

- Bo widzisz… ja jedyne co posiadam to to, co mam na sobie. – Znowu się do niego uśmiechnęła. Zastanawiał się do czego ta rozmowa zmierza. – Czy mógłbyś dać mi coś na noc? Nie wiem… Jakieś Twoje ubranie, którego nie używasz?

Skinął głową i bez słowa podszedł do szafy. Chyba nie miał nic co mogłoby jej odpowiadać. Po chwili wahania wyciągnął nieco dłuższą, czarną bluzkę i podał ją dziewczynie. Sayuri po raz pierwszy zauważyła inny wyraz twarzy Gaary. Nie potrafiła go zidentyfikować, ale nie był już tak chłodny i niedostępny. Kiedy podawał jej szatę bez chwili wahania uścisnęła go.

- Dziękuję. Jesteś naprawdę… miły. – Chwyciła bluzkę i spojrzała na niego z uśmiechem. Na jego twarzy widziała szok, zniknął chłód z jego zimnych oczu, by ustąpić miejsca zaskoczeniu. – To… ja już pójdę. – Gaara wpatrywał się w zamknięte drzwi za którymi znikła rudowłosa.

***

Usiadł w swojej ulubionej pozycji. Oparł głowę o ramę okna i wpatrywał się w gwiazdy. Z każdą minutą miał coraz więcej pytań, na które nie znajdował odpowiedzi. Dlaczego go przytuliła? Dlaczego on jej na to pozwolił? Dlaczego nie odepchnął jej i nie powiedział, żeby tego więcej nie robiła? I przede wszystkim dlaczego… dlaczego to było tak cholernie przyjemne? Zamknął oczy. Poczuł przechodzące przez jego ciało dziwne dreszcze, a wystarczyło samo wspomnienie zwykłego uścisku. Usłyszał jak dziewczyna bierze prysznic. Westchnął i zamarł. Był już tak przyzwyczajony do swojego zapachu, że doznał szoku kiedy wyczuł inny. Od tak dawna nikt nie zaburzał mu spokoju w jego pokoju, że każdy nowy zapach był dla niego czymś niezwykłym. Przejechał ręką po włosach i zamyślił się. Czym ona pachniała? Przymknął oczy i znowu zaciągnął się jej zapachem. Nie potrafił go określić, ale… był cudowny. Siedział wpatrując się w gwiazdy. Nigdy nie czuł takiego spokoju. Sam jej zapach sprawiał, że przestawał być zimnym mordercą, a coraz bardziej zatracał się w tym głupim przekonaniu, że być może ona się go nie boi. Po jakimś czasie rozległo się ciche pukanie do drzwi.

- Wejdź – mruknął zastanawiając się dlaczego rudowłosa znowu go nachodzi.

- Gaara – powiedziała cicho Sayuri, nie spojrzał na nią. Niepewnie podeszła do okna i przyjrzała mu się. Wyglądał na spokojniejszego, nie przypominał siebie sprzed choćby dwóch godzin. Podążyła jego wzrokiem i uśmiechnęła się pod nosem. – Mogę się przysiąść? – Czerwonowłosy po chwili wahania skinął głową. Znowu to zrobiła, znowu naszły go idiotyczne myśli, że być może… że może lubi jego towarzystwo. Ale czy jest to możliwe? Czy ktokolwiek czułby się swobodnie przy nim? – Widzę, że też nie możesz spać, kiedy gwiazdy tak świecą, co? – Spojrzał na nią zdumiony. Obserwował jej twarz, znowu wkradł się na nią uśmiech, ale tym razem nie patrzyła na niego, tylko w niebo. – Ja od dziecka uwielbiam na nie patrzeć – kontynuowała rudowłosa. – Zawsze żałowałam, że nie mogę całej nocy tak przesiedzieć.

- Ja i tak nie śpię, nie mam nic lepszego do roboty – mruknął Gaara i spojrzał w niebo. Sayuri zerknęła na niego, czy to tylko jej się wydawało, ale… chyba zrobił się smutny.

- Dlaczego? – Znowu spojrzał jej prosto w oczy, chyba nie zrozumiał pytania. – Dlaczego nie możesz spać?

- Ja… – Dostrzegła, że chyba nie chce odpowiadać na to pytanie. Gaara z kolei przeklinał sam siebie w myślach, że wyrwało mu się to jedno, głupie zdanie. Zrozumiał jednak, że nie może nie odpowiedzieć. Zresztą może to i lepiej? Prawdopodobnie kiedy usłyszy, że ma w sobie demona odejdzie, on powróci do swojego zwykłego trybu życia, a jej szybkie odejście nie sprawi mu bólu. – Nie mogę spać przez Shukaku. – Zdawała się nie rozumieć. – Słyszałaś o Bijuu?

- Tak… – Dziewczyna zawahała się, czyli on… on jest Jinchuuriki? – To ogoniaste demony, prawda?

- Tak – mruknął Gaara i odwrócił od niej wzrok znowu spoglądając w gwiazdy. Nie chciał patrzeć na jej reakcję, doskonale wiedział jaka będzie. – Shukaku, inaczej Ichibi, to pustynny demon. Dzięki niemu mogę panować nad piaskiem. Został zapieczętowany we mnie, abym mógł stać się potężnym wojownikiem.

Sayuri patrzyła na jego twarz, znowu nie wyrażała niczego. Starała się odpowiedzieć sobie na pytanie, czy boi się go po tym co usłyszała? Nie, chyba jej stosunek do niego się nie zmienił. Zrozumiała jedynie dlaczego ci ludzie tak na niego patrzyli, to przez demona.

- Czyli… każdy Jinchuuriki nie może spać? – spytała po prostu.

- Ja… – Spojrzał na nią zdumiony. Nie takiej reakcji się spodziewał. Dlaczego nie patrzy na niego ze strachem i nienawiścią? Dlaczego nadal kontynuuje rozmowę z nim? – Nie mam pojęcia, ale ja przez Shukaku spać nie mogę. – Rudowłosa skinęła głową i odwróciła wzrok, jednak nie odeszła… – Nie boisz się mnie? – Sam nie wiedział co wpadło mu do głowy, żeby zadać to pytanie.

- Nie – powiedziała po chwili namysłu Sayuri. Patrzył na nią z niedowierzaniem. – Przecież mnie uratowałeś. – Kolejny raz posłała mu uśmiech. Gaara nie wiedział co zrobić, co powiedzieć, a w szczególności nie wiedział, czy ma jej uwierzyć. Przecież… każdy uciekał na jego widok, każdy bał się konfrontacji z nim. – A może powinnam?

Czerwonowłosy przyjrzał się jej twarzy, nie wyrażała strachu. Zaczął zastanawiać się nad odpowiedzią. Czy powinna się go bać? Tak, doskonale wiedział, że powinna, ale czy musiała? Sam przed sobą przyznał, że nie chce jej skrzywdzić, ale to wcale nie dawało gwarancji, że może czuć się przy nim bezpieczna.

- Nie wiem… raczej nikt poza Tobą nie zastanawiałby się nad tym.

- To znaczy? – Sayuri przyglądała mu się i dostrzegła, że jest nieco zmieszany. Zaczynała go rozumieć, chyba każdy się go bał, a to już dawało mu prawo do bycia chłodnym.

- Wydaje mi się, że każdy bałby się, a to chyba prawidłowa reakcja – mruknął cicho. Doskonale wiedział, że to, co mówi to prawda.

- Ale przecież uratowałeś mnie… Mogłeś mnie skrzywdzić, a nie zrobiłeś tego. – Spojrzała na Gaarę, który nie odrywał od niej wzroku. Zastanawiała się nad czym tak usilnie myśli.

- Tak, chyba… chyba masz rację. – Co się z nim dzieje? Kilka zdań, kilka pytań z jej ust, a on nie tylko czuł się zmieszany, ale też jakby… jakby lepiej.

- Wiesz… ja naprawdę jestem Ci wdzięczna – powiedziała cicho. Nikt mu nigdy nie dziękował, nie miał za co… nagle poczuł na sobie ciężar, zamarł. Ona znowu… znowu to zrobiła. Znowu przytuliła go. To było tak niesamowicie przyjemne, czuł jej włosy na swoim policzku, jej zapach delikatnie drażnił jego nos. Nie odwzajemnił uścisku, ale też nie odepchnął jej. – Przepraszam… – Sayuri opamiętała się, dlaczego do cholery go przytuliła? Dlaczego ma ochotę nadal leżeć na jego piersi? Dlaczego wszechogarniający zapach krwi nie tylko jej nie odstrasza, a nawet pociąga? Rudowłosa zeszła z parapetu i ruszyła w stronę drzwi, na progu odwróciła się w kierunku czerwonowłosego. Zauważył delikatny rumieniec na jej policzkach. – Dobranoc…

Zamknęła za sobą drzwi i nagle zrozumiała, że w sumie palnęła głupotę. Wchodząc pod kołdrę walnęła się otwartą ręką w czoło. Przecież on nie śpi. Miała nadzieję, że nie odbierze tego jako głupią próbę sprowokowania go.

5 komentarzy:

  1. Wiem, że Gaara jest mordercą (na tym etapie jego życia nadal nim był) i w ogóle, ale rozczula mnie jego nieporadność jeśli chodzi o uczucia. Ciekawi mnie, czy kiedy pierwszy raz Sayuri skradnie jego pocałunek, to nadal będzie wszystko wnikliwie analizował i przyjmie to ze spokojem. Dowiedziała się, że facet ma w sobie demona i przyjęła to bardzo dobrze. Chyba, jeśli miałbym być szczera, to "Odpowiedzialność" skradła moje serce, kiedy "Gosposia" tylko się podoba.

    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie sama nie wiem, które mi bardziej odpowiada. Wydaje mi się, że w "Odpowiedzialności" da się wyczuć moje zafascynowanie Gaarą, pisałam to świeżo po pierwszej swojej przygodzie z "Naruto". Ale tutaj skupiłam się tylko na tej postaci, a w "Gosposi", którą pisałam jak byłam trochę dojrzalsza, miałam możliwość bawienia się postaciami. W późniejszych rozdziałach zostanie opisane jak wyobrażam sobie życie w Sunie, jakie są tam trudności, hierarchia społeczna itd. Jest to dla mnie przyjemniejsze, bo mogę kreować ten świat i dopowiadać rzeczy, które nie zostały opisane w kanonie. Jak każda Wioska poza Konohą, Suna jest jedynie wspomniana, a nie dokładnie przedstawiona. Daje to trochę miejsca na ułańską fantazję ;)

      Usuń
  2. No, no, ta Sayuri niby taka grzeczna, a myszkuje ludziom po pokojach. Ale ja nie o tym chciałam.. Myślałam, że będziemy tu mieć dziecinny, niewinny i na wskroś platoniczny romansik, a tymczasem wyczuwa się napięcie między bohaterami. Coś mi się zdaje, że na przytulaniu się nie skończy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tutaj właśnie można najbardziej zauważyć ten klimacik gimnazjum. Musiałam zmienić trochę opisy, bo w gruncie rzeczy wychodził z tego erotyk, więc ugrzeczniłam to jak tylko mogłam. Dlaczego to zrobiłam? Bo to właściwie jest "platoniczny romansik". Jako 14-latka oczywiście uznałam, że jestem taka dojrzała, na pewno dam sobie radę i udźwignę pisanie seksualnych przeżyć dzieciaków (Gaara i Sayuri mają 13/14 lat). Cóż... nie udźwignęłam. To jest w sumie moja jedyna ingerencja w prowadzenie historii. Nie wszystko usunęłam, ale ugrzeczniłam na tyle, że (mam nadzieję) nie razi to aż tak.

      Usuń
    2. Co do pomyłki ze zdolnościami - wydaje mi się, że to nie będzie problem, bo nie wszystko w opowiadaniu (jak w życiu) musi zostać przeanalizowane i wyjaśnione. Zaciekawiło mnie to autoleczenie i liczę, że w przyszłości o nim poczytamy w innym ff. Te uwagi, które piszę, nie mają na celu skłonić Cię do poprawiania całych opowiadań, ale skoro - jak wspominałaś - co jakiś czas wracasz do Gosposi to może będą użyteczne. A co do scen erotycznych - no no, zauważyłam, że jest zmysłowo, ale aż scen seksu po 14-latkach bym się nie spodziewała ;) chociaż oczywiście mówimy tu o 14-latkach, którzy potrafią walczyć o życie i zabijać. Skoro postanowiłaś je wyciąć, ja na pewno nie odczuję braku. Szczerze mówiąc naczytałam się trochę ff dla dorosłych i chociaż miałam przy tym ubaw uważam, że czasami lepsze są sugestie niż dosłowne opisy. Nie mówiąc już o tym, że w wielu ff sceny erotyczne tylko szkodzą, bo są wtórne/ściągnięte od kogoś albo na wskroś mechaniczne - studium anatomii, za to emocji żadnych. Bawiłam się kiedyś w pisanie ich, ale nie jestem zadowolona z wielu dosłownych scen, które napisałam, w sumie wynikały one z chęci poeksperymentowania, czy po polsku też można to zgrabnie napisać. Bardzo fajne są sceny łóżkowe o ile zmieniają coś w fabule albo mówią coś więcej o relacjach bohaterów. Tymczasem wielu autorów pisze je po to, żeby sztucznie udoroślić opowiadania lub po prostu- dla przyciągnięcia czytelników, bo swego czasu była/ może nadal jest na nie moda. Myślę, że fajnie jest z tym poeksperymentować, ale nie w nadmiarze, bo z opowiadania wychodzi jakaś graphic novel klasy C. Nie zmienia to faktu, że będę wypatrywać pikantnych scen w Gosposi xD

      Usuń