sobota, 14 września 2019

Gosposia – Rozdział 47

Następnego dnia w sklepie praca została inaczej zorganizowana. Pakowacze z linii produkcyjnej na bieżąco sprawdzali, jakie były zapotrzebowania, więc zapasy szybko się uzupełniały. Kasjerki i magazynierki nadal wiły się jak w ukropie, żeby obsłużyć klientów, a Sayuri i Kankuro z Kirą i Enzo na tyłach kontrolowali prace i przyjmowali wszystkie zadania, które akurat były potrzebne.
Po szóstej godzinie nieoczekiwanie wpadł Gaara.
Wszedł od strony magazynu i już na wstępie spytał, w czym pomóc. Kira i Enzo, a także magazynierki spojrzały na niego w szoku, ale Kankuro nie miał takich oporów. Ze złośliwym uśmiechem wręczył mu w rękę ścierkę i powiedział, że właśnie wylał się jeden z produktów. Wszyscy wstrzymali oddech, a po chwili powstrzymywali chichot na widok szanownego Kazekage, wycierającego podłogę.
Praca szła sprawnie, choć z lekkimi przestojami dla pracowników, którzy co jakiś czas zerkali na Gaarę w niedowierzaniu. Kankuro specjalnie kazał mu przyjść, bo i on, jak Sayuri wcześniej, zauważył, że im więcej pokazywał się na oczy mieszkańcom, tym mniejszy strach wzbudzał.
Około osiemnastej Kankuro życzył Gaarze powodzenia w Grobowcu i uciekł. Sayuri wybuchła śmiechem na widok miny męża. W ogóle… wszyscy byli całkiem rozluźnieni. Sayuri przejęła rolę Kankuro i próbowała w zwojach pieczętować pełne kartoniki pieniędzy.
Po pół godzinie wszystko jakby ucichło. Tylko dwie kasjerki zostały na swoich stanowiskach, pozostałe postanowiły pomóc na tyłach i już rozkładały produkty, które pakowacz z zakładu przywiózł.
— Jak się zatrudniałam, to nie miałam pojęcia, że będę pracować z Kazekage-sama i jego żoną — powiedziała jedna z magazynierek.
— Kiedy zostawałem Kazekage, nie wiedziałem, że żona zmusi mnie do pracy w sklepie — odparł Gaara.
Towarzystwo parsknęło śmiechem.
— Możesz otrzymywać razem z Kankuro wypłatę. Tak będzie sprawiedliwie.
— No nie wiem. Nie mam normowanego czasu pracy, to jakbyś mnie rozliczała? Z godzin?
Kira patrzył na tę scenę z ulgą. Naprawdę… wystarczyło pozbyć się tych najpoważniejszych uprzedzeń, a z potwora z Suny nie zostawało nic poza młodym mężczyzną, zakochanym w żonie i troskliwym Kazekage o nieco zaburzonym sposobie postrzegania rzeczywistości. Żeby przez tyle lat nie zauważyć biedy… Ale nie narzekał. Teraz wierzył, że będzie lepiej. 
— Dla ciebie zrobię elastyczny grafik. Stawka godzinowa, a nie miesięczne wynagrodzenie.
— Doskonała propozycja — przyznał ze śmiechem Gaara. Nagle zmarszczył czoło i spojrzał na zegarek. — Przecież… ten sklep jest otwarty dziesięć godzin. — Zerknął na kasjerki i magazynierki, które przybrały niewinne miny. — Wyzysk, droga żono? Nie czytałaś umowy, którą napisaliśmy?
— To my poprosiłyśmy Sayuri-sama o taką możliwość — powiedziała szybko jedna z ekspedientek. — Ludzie w hucie i na linii ciężko pracują, a my…
— Wy też. — Gaara westchnął. — Nadal jest dużo… za dużo bezrobotnych. Skoro w umowie stoi, że macie pracować po osiem godzin, to nie powinno się tego naginać, ale można stworzyć możliwość, by ludzie przychodzili tutaj po te dwie brakujące godziny. To niewiele i premia musiałaby być niższa, ale…
— I właśnie godzinowo to rozwiązać? — Sayuri zastanowiła się. — A może w ogóle rotacyjnie? Żeby co tydzień ktoś inny miał szansę choć trochę zarobić? Nawet jeśli to byłyby grosze, to…
— Dla nich będzie jak manna z nieba — powiedziała jedna z kobiet. — Bogowie… nie spodziewałam się, że… — zamilkła zarumieniona.
— Ale jak to zorganizować? Nie mamy żadnego spisu, a i w tamtym sklepie powinny pracować kobiety o określonych… wymogach wizualnych — przyznała Sayuri z oporami.
— Ale u nas — odezwała się kasjerka ze zmiany sklepu A — te pięć osób mogłoby sobie dorobić… Albo nawet więcej. U nas ludzie są bardzo wyrozumiali, mili. My mogłybyśmy chodzić tam wyrabiać te osiem godzin… Trzeba byłoby zrobić po prostu grafiki i… — przerwała i zarumieniła się.
— Mów dalej — zachęcił ją łagodnie Gaara.
— Bo… do końca miesiąca my pociągniemy te dziesięć godzin — ponownie zabrała głos. — Ale potem… już chyba będzie można określić, w jakich godzinach jest najwięcej ludzi. I na te puste godziny, z najmniejszym ruchem, ładować nowych. Na przykład wszystkie zaczynałybyśmy pracę od jedenastej, bo powiedzmy, że rano i wieczorem byłby najmniejszy ruch. Od dziewiątej do jedenastej mogłyby być u nas nowe osoby, a także od siedemnastej do dziewiętnastej. Dziewczyny z tamtego sklepu — pokazała na sklep dla bardziej zamożnych klientów — mogłyby przychodzić od dziewiątej do siedemnastej, a my wchodziłybyśmy tam na kasy od siedemnastej do dziewiętnastej.
— Dobry pomysł — przyznał Gaara. — Trzeba tylko znaleźć…
— Chętnych mamy aż za dużo — oznajmił Kira. — Naprawdę dużo osób chciałoby spróbować, ale… — Zawahał się. — Nie wydaje mi się, żeby zmiany rotacyjne byłyby dobre. Wiem, że jest źle, że dużo osób potrzebuje tej pracy, ale nie może być tak, że klienci mają gorszą obsługę w sklepie A.
— Sklep A? — zdumiała się kasjerka, która właśnie weszła do magazynu.
— No trzeba to jakoś rozgraniczać. Sklep A to tamten — Sayuri wskazała na pomieszczenie z tańszymi produktami — a sklep B to ten. — Machnęła ręką na drugie pomieszczenie. — Jeśli macie inne propozycje, słucham.
— Nie… jest w porządku, Sayuri-sama.
— Dobrze… czyli dodatkowe pięć osób na pół etatu?
— Tak mi się wydaje — Kira odpowiedział na pytanie zadane przez Sayuri.
— Dobrze… To tamte kobiety, o których rozmawialiśmy, jak miałyby pracować? Po pięć godzin?
— Ktoś jeszcze tu będzie? — zdziwiła się jedna z kasjerek.
— Tak, niedługo, w jakiś dzień wolny zwołam zebranie i opowiem o pewnym pomyśle…
— Dzień wolny?
Kasjerki spojrzały na nią ze zdumieniem.
— No przecież wszyscy dostali umowy — jęknęła Sayuri. — Czy nikt ich nie czyta?
— Ale sklepy w Sunie są otwarte codziennie…
— Ale nie ten — powiedziała stanowczo Sayuri. — Nie chcę, żebyście musiały zbyt szybko odchodzić stąd, bo nie dajecie rady codziennie pracować. To samo tyczy się pracowników huty i linii... Poza tym – do domu! Już pięć minut dłużej tu jesteście i weźcie to jedzenie. A wy… — Spojrzała na ekspedientki. — Pojutrze macie wolne. Jutro porozmawiamy o tych pieniądzach na stroje. Reszta pracowników otrzyma na przyszły miesiąc.
Powoli, dziękując Gaarze i Sayuri za pomoc, pracownice rozchodziły się do domów. Znowu Enzo i Kira zostali. Gaara szybko załapał, w jaki sposób produkty miały być poukładane na półkach i w krótkim tempie uzupełnili widoczne braki, a także pospiesznie zamietli podłogi. Może zatrudni się też sprzątaczkę? Albo da się dorobić tym osobom z krótkimi godzinami pracy? To plany na przyszłość. Dość niedaleką, ale jednak…
— Miałaś rację — jęknął Enzo, siadając na kartonie, jak poprzedniego wieczoru. — To są nienormowane godziny pracy. Nasi ludzie sprawdzają, co się dzieje w hucie i linii, a…
— Zapomniałam. — Sayuri uświadomiła to sobie i zbladła. — Powinnam też tam…
— Kochanie… — Gaara westchnął. — Nie możesz być w kilku miejscach na raz, teraz w sklepie jesteś najwidoczniej najbardziej potrzebna.
— Mogę użyć klonowania i… — Zamilkła, widząc spojrzenie męża.
— Jestem pewien, że nic nie wyleci w powietrze, bo ciebie nie ma.
Kira i Enzo parsknęli śmiechem. Tak, oni również zauważyli niezwykłą zdolność do przesady Sayuri.
— To jak jest w innych miejscach? — spytała Sayuri, patrząc na mężczyzn uważnie.
— Dobrze. — Enzo uśmiechnął się uspakajająco. — W hucie nudzą się wręcz, ostatnio zrobili konkurs, kto najdłużej wytrzyma z… — zamilkł, zrozumiawszy, że miał przed sobą Kazekage i swojego pracodawcę.
— Z czym wytrzyma?
— Z butelką na głowie.
Sayuri i Gaara wybuchli śmiechem.
Enzo rozluźnił się, widząc, że nie byli zezłoszczeni.
— Nie chwaląc się, trenuję, bo uważam, że też dałbym radę.
— Masz ruchy wojownika. — Gaara patrzył na niego z niezbyt dobrze skrywanym zaciekawieniem. — Nie zostałeś shinobi.
— Matka nie dałaby mi żyć — odparł Enzo. — Dwójka starszych braci zginęła na misjach i jak miałem wybór, to mi oznajmiła że lepiej, żebym sam ją zabił, bo nie przeżyje śmierci kolejnego dziecka. To zostałem na miejscu i pomagałem ojcu w hucie, ale…
— Masz predyspozycje — odgadł Gaara. — Na pewno znalazłby się ktoś, kto by cię trenował. — Kiedy zauważył jego wzrok, dodał: — Nie chodzi o zatrudnienie jako shinobi, tylko o możliwość rozwijania się.
— Nie myślałem nad tym — przyznał Enzo. — Sam czasem robię coś w tym zakresie, ale nie chcę zawieść matki.
— Rozumiem… To teraz liczymy?
Wyszła podobna suma do tej z poprzedniego dnia. Odrobinę niższa, ale nadal… Jak tak dalej pójdzie, zakłady naprawdę okażą się rentowne.
— Jeszcze tylko dwa, trzy dni takich obrotów, a starczy na wypłaty — zauważył Kira, gdy szli w stronę posiadłości. — Bogowie… w najśmielszych snach nie spodziewałem się tego.
— Moja żona ma dar. Ze wszystkiego jest w stanie wyciągnąć najlepsze rzeczy — powiedział Gaara z nikłym uśmiechem i delikatnie pogładził wewnętrzną część dłoni zarumienionej Sayuri. — Prawdziwy skarb.
— Tylko nie skarb. Bo jeszcze zamknięcie mnie w jednym z tych pokoi. Kankuro opowiedział nam wczoraj historię z rozwalonymi drzwiami.
— Z perspektywy czasu całkiem zabawna — przyznał Gaara. — W ogóle, Temari od tamtego czasu chyba uważa nas za idiotów, ale nie mówi tego na głos.
— Jestem całkiem ciekaw twojej siostry… siostry Kazekag-sama. — poprawił się szybko Enzo.
— Nie wiem, czy mam wam proponować mówienie po imieniu, bo już raz ten plan nie wypalił. — Gaara spojrzał znacząco na Sayuri. — To oczywiste, że nie możecie mi tak mówić przy ludziach. Jak jesteśmy sami nie miałbym nic przeciwko, nie wymagam szacunku, ale… — Parsknął śmiechem. — Sayuri też miała się pilnować, jak mi mówi przy ludziach.
— Złamała się? — spytał Kira. — Przy kim?
— Na szczęście przy zaufanej osobie — odparł Gaara, myśląc o Shirze. — Nie wiem, czy wy też powinniście przez to przechodzić. Jej koronnym argumentem było Gaara… znaczy Kazekage… Kazekage-sama jest tak miły, że trudno nie mówić mu po imieniu.
Mężczyźni patrzyli z rozbawieniem na zmieszaną Sayuri.
— Jeżeli macie lepszą wymówkę w razie niepowodzenia, możecie tak robić.
— Bogowie… Sayuri, Zapomniałam się byłoby lepszą wymówką — zakpił Enzo. — A jeśli… jeśli to nie przeszkadza. Nie wiedzieliśmy, jak mamy zwracać się do Kankuro, ale… Nie wiedziałem, że możne rodziny mogą być normalne.
— Z dumą oświadczam, że znalazłam jeszcze jednego normalnego. — Sayuri zapomniała o wstydzie i z łobuzerską miną ciągnęła: — Nazywa się Hiroji i odliczam dni, aż będzie sial spustoszenie wśród kobiet równie wielkie, co Kankuro.
— Kto to?
— Syn jednego z seniorów rodu. Od dziecka leżał przykuty do łóżka, a po tym jak go wyleczyłam… Młody jest tak wesoły, pełen życia. Nie ma też pojęcia, jak działają zasady etykiety.
— A skąd wiesz, że będzie siał spustoszenie u kobiet? — dopytał Kira, unosząc brwi.
— To, ile razy zagroził, że odbije mnie Gaarze… Musielibyście usłyszeć, z jakim taktem i nieśmiałością o tym mówi. Raz poczęstował mnie tekstem, że możemy w trójkę zamieszkać w wiosce Traw, bo z plotek słyszał, że tam poligamia jest dopuszczalna. Ale robi to z takim uśmiechem, na kilometr widać, że to żart, który chce ciągnąć jak najdłużej.
— Moment… — Enzo skojarzył fakty. — To ten co umierał, tak? Mieszkańcy myśleli, że już umarł.
— Jego ojciec przełamał swoją dumę i przyszedł prosić mnie o pomoc — powiedział Gaara. — Błagał… Nie, w sumie nie powinienem o tym wspominać… Jego brat, który działa w Radzie był jedną z tych osób, które uczestniczyły w waszym spisku.
Kira i Enzo wymienili przestraszone spojrzenia i wyraźnie się spięli.
— Żona powtarza mi tak istotne szczegóły. On też był jedną z tych osób, które chciały usunąć mnie ze stanowiska, gdy ożeniłem się z Sayuri… Rozumiecie chyba, że dla jego brata nie było to zbyt komfortowe prosić mnie, bym zgodził się poprosić żonę o wyleczenie jego syna.
— Dla członka elit to musiała być ogromna potwarz — przyznał Kira. — A co z tą… Temari?
Nie użył tytułu, na co Sayuri parsknęła śmiechem.
— Zapewne trudno wam będzie w to uwierzyć, ale i mój szwagier, i mąż nie mają takich… manier? Nawet nie wiem, jak to nazwać… Do niej nie wylatujcie po imieniu, bo was zruga. Sama zapewne to zaproponuje, po jakimś czasie.
— To trudna osoba — przyznał Gaara. — Jest równie troskliwa co wybuchowa. Kankuro określił ją jako… często przyznaję mu rację… pomieszanie wszystkich cech shinobi z Suny z dodatkowym rodzinnym uporem, nutką chęci zgładzenia wszystkich mężczyzn, a przynajmniej dorównania im. Ale na pewno będzie pomocą, tylko Sayuri będzie musiała wyłożyć jej, że te linie i huta nie są zakładami niewolników. I nie zrozumcie mnie źle – ona nie będzie miała złych zamiarów. Sama jest tak energiczna i chętna do kontrolowania wszystkiego, poprawiania wszelkich niedociągnięć, że jeśli będzie uważała, że pakowacze zbyt wolno coś przenoszą, weźmie te taczki i biegiem poleci do sklepu.
— Perfekcjonistka?
— Tak... Postaramy się ograniczyć straty moralne, ale przygotujcie pracowników i uprzedźcie, że to ja będę im płaciła i to z moimi normami mają się wyrobić, a nie mojej szwagierki. Najlepiej przytakiwać i robić swoje.
— Bogowie… — jęknął Enzo. — Dlaczego tak późno to wszystko się zaczęło?
Gaara i Sayuri wymienili rozbawione spojrzenia. Najwidoczniej dla tych ludzi stało się jasne coś, co Sayuri od dawna wiedziała, a Gaara jej uwierzył. Że jej mąż byłby wspaniałym, samodzielnym Kazekage, który już, mimo niesprzyjających okoliczności, starał się zrobić wszystko, żeby ludziom było lepiej.

**********************

Zapowiadam przynajmniej dwutygodniową przerwę. Do przeczytania w październiku!

Miłego weekendu!

2 komentarze:

  1. A więc Enzo ma aspiracje, by trenować? Ciekawa jestem, czy coś o tym poczytamy. Z duetu panów na razie on mnie bardziej ciekawi ;) Jak i ciekawa jestem, czy będzie rozwinięty wątek z Hirojim, choć nie wiem - czy dwóch lovelasów to nie za dużo na jeden ff? Choć wierzę w Twoją pomysłowość :D
    Gaara, zmuszony przez żonę do pracy w sklepie, wygląda na zadowolonego. Fajnie się czyta o nim - i ekipie - wśród innych ludzi. Pierwsze rozdziały były w hermetycznym gronie, a teraz widać jak bohaterowie się otwierają ;)
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że gdyby nie pomysł na historię gospodarczą, nadal tkwiłabym w Gosposi w hermetycznym gronie. ;) Jest mi ciężko odnieść się do innych Twoich uwag, bo to byłyby spojlery, więc tylko napomknę, że Hiroji na razie sam nie wie, czego chce, a Enzo to tajemnicza postać, która i przede mną skrywała niejedno. :P

      Usuń