sobota, 29 grudnia 2018

Odpowiedzialność – Rozdział 9

Trzeciego dnia trwania misji rudowłosa wyszła ze swojego namiotu i od razu spostrzegła towarzyszy siedzących przy ognisku. Wbrew jej obawom Kaito zachowywał się przyzwoicie i nawet żaden z nich nie pozwalał sobie na żadne komentarze dotyczące jej znajomości z Gaarą. W zasadzie… od ich pierwszego spotkania nie pozwolili sobie. Wymieniali jedynie ukradkowe spojrzenia, jeśli Sayuri wymówiła jego imię.

- Widzę, że już wstałaś – powitał ją Masaru.

- Ta… – Rudowłosa przeciągnęła się. – Więc to dzisiaj jest ten wielki dzień.


- Zawsze tak lekceważysz misję? – spytał Kaito z rozbawieniem. – Nie wiem czy tak beztroska osoba powinna zostać shinobi…

- Nie wiem, czy taki idiota powinien nim zostać. – Oboje mierzyli się rozbawionym spojrzeniem, a kąciki ust obojga uniosły się ku górze. Sayuri musiała przyznać, że podczas trwania misji polubiła swoich towarzyszy.

- Dość tych dziecinnych kłótni – mruknął Masaru, który również uśmiechał się pod nosem. – Powinniśmy jeszcze raz powtórzyć plan działania.

Pozostała dwójka westchnęła cicho z ubolewaniem, ale w duchu przyznali mu rację. W końcu to ich pierwsza, wspólna misja, więc chcieli by zakończyła się sukcesem. Po kilkunastominutowej powtórce wszystkich ważnych aspektów… wygląd mężczyzny, miejsce w którym zwykle chodził się spotkać z kolegami, umiejętności większości z nich… Cała trójka miała tego dość. Woleli w końcu ruszyć, ale zdawali sobie sprawę, że pochopne działanie może im jedynie zaszkodzić.

***

- Kiedy oni w końcu wyjdą z tego przeklętego baru? – spytał zniecierpliwiony Kaito obserwując drzwi. – Czy oni zamierzają zapić się na śmierć? – Z trudem powstrzymał ziewnięcie.

- Jak masz tak narzekać, to może lepiej idź spać… Przynajmniej nie będziesz nam przeszkadzać – warknęła rudowłosa obrzucając blondyna chłodnym spojrzeniem.

- Dobra… dobra – powiedział pojednawczym tonem zielonooki. – Już przestaję…

W głębi duszy zarówno Sayuri, jak i Masaru podzielali zdanie blondyna, lecz zdawali sobie sprawę, że narzekanie w niczym im nie pomoże. Kolejną godzinę z trudem odpędzali sen. Minuty ciągnęły się dla nich w nieskończoność. Byli coraz bardziej zniecierpliwieni i zniechęceni… Czy tak ma wyglądać ich pierwsza misja? Nagle wśród nich pojawiło się ożywienie - w końcu wyszli! Było pięciu mężczyzn, wśród których dostrzegli osobę, której szukali. Wszyscy kompani wysokiego, czarnowłosego mężczyzny kierowali się w tym samym kierunku.

- Cholera… chyba nie zamierzają się rozdzielać – szepnął ciemnooki. Sayuri skinęła głową.

- Ale i tak musimy za nimi iść – wyszeptał podniecony blondyn. Był zachwycony możliwością działania.

Ruszyli za grupką mężczyzn. Słyszeli ich pijackie bełkoty, zamierzali chyba dokończyć biesiadę w domu jednego z nich. Nic nie wskazywało na to, że wyczuli ich obecność, lecz… W pewnym momencie jeden z obserwowanych skierował kilka kunaiów w ich stronę.

- Zauważyli nas – powiedział blondyn. Sayuri już chciała odpowiedzieć mu coś głupiego, że niby jakim cudem to dostrzegł, ale nie miała czasu. Rozpoczęła się walka.

Kaito wraz z Masaru walczyli z trójką wrogów. Rudowłosej przypadł poszukiwany przestępca i jego towarzysz. Sayuri nie obawiała się walki. Doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich możliwości. Kilka chwil później towarzysz czarnowłosego był martwy.

- No… widzę, że Suna trochę poprawiła jakość swoich ludzi. – Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco wpatrując się w dziewczynę.

- Szczerze powiedziawszy nie za bardzo – mruknęła dziewczyna. – Mieliśmy jedynie odnaleźć Twoją kryjówkę, a wy nas odkryliście… W takim wypadku powinniśmy Cię zabić, ale nie uznaję bezsensownego mordowania. Pojmiemy Cię jedynie.

- A ten? – spytał wskazując na mężczyznę leżącego bez życia przed jej stopami. – To nie było bezsensowne morderstwo?

- Ryzyko bycia shinobi… Gdyby się poddał i nie podjął walki, włos z głowy by mu nie spadł. Jeśli nie byłby tak silny jedynie ogłuszyłabym go, ale niestety… nie miałam wyboru.

- Więc w końcu ten stary dureń zabrał się porządnie za pochwycenie mnie – powiedział beznamiętnym tonem czarnowłosy zmieniając temat. – Nie sądzisz chyba, że tak łatwo dam się złapać.

- Widziałeś jak walczę. Nadal uważasz, że masz szansę?

- Cóż… trzeba przyznać - nie mam szans – powiedział z szalonym uśmiechem. – Żywego mnie nie weźmiesz!

Mówiąc to wyjął kunaia z torby i… Tak po prostu, bez żadnego ostrzeżenia poderżnął sobie gardło. Krew wytrysnęła z rany. Sayuri została nią od stóp, do głów obryzgana… Nie mogła wykonać ruchu. Była zszokowana zachowaniem mężczyzny. On tak… bez żadnego oporu pozbawił się życia? Nagle odzyskała władzę w kończynach i podbiegła do czarnowłosego. Próbowała zatamować krwawienie, ale od początku wiedziała, że jest to bez sensu. Nie wyczuła pulsu, jego oczy były puste, a skóra zdążyła już przybrać nienaturalną, bladą barwę. Rudowłosa powstała z klęczek i przypatrywała mu się. Mimo niezbyt spokojnych myśli starała zachowywać się racjonalnie. Wygrzebała z jego kieszeni dokumenty potwierdzające tożsamość wiedząc, że muszą mieć jakiś dowód na wykonanie zadania.

Rozejrzała się zaniepokojonym wzrokiem. Całkiem zapomniała o swoich towarzyszach. Dostrzegła Masaru pochylającego się nad blondynem. Natychmiast podbiegła do nich. Ciemnooki miał całą zakrwawioną rękę.

- Daj, zatamuję Ci krwawienie – powiedziała roztrzęsionym głosem.

- Zwariowałaś?! – wrzasnął Masaru. – Mną się nie przejmuj, lepiej nim się zajmij!

Sayuri spojrzała na Kaito i zamarła. Na jego nogawce dostrzegła wielką, zakrwawioną plamę. Na torsie miał całą poszarpaną ranę. Rudowłosa starała się opanować, nie mogła teraz spanikować. Z wielkim trudem skupiała się na swojej Chakrze.

- Hej, ślicznotko – wyszeptał blondyn. – Mówię Ci… nie dasz rady, jesteś beznadziejna. – Uśmiechnął się pod nosem.

- Obiecuję Ci… jak tylko Cię wyleczę, to nieźle oberwiesz. – Po twarzy Kaito błąkał się delikatny uśmiech, ale jego organizm nie wytrzymał. Zemdlał.

Sayuri po raz pierwszy była do tego stopnia spanikowana. Nie mogła sobie pozwolić na jakikolwiek błąd, to zbyt wiele by ich kosztowało. Przez kilka minut rozpaczliwie walczyła o jego życie. W końcu, po wielu dramatycznych momentach, w których była niemal pewna, że nie da rady, odetchnęła z ulgą. Usiadła obok nieprzytomnego blondyna i wytarła pot z czoła.

- I co? – spytał zdenerwowany Masaru. – Co z nim?

- Wszystko w porządku, raczej za kilka godzin odzyska przytomność. – Ciemnooki opadł obok niej.

- Ten idiota jak zawsze musi nas denerwować, co? – Uśmiechnął się do dziewczyny.

- Powtarzam to, odkąd was poznałam. – Odwzajemniła jego gest. – Daj… opatrzę Ci ranę.

- Nie trzeba – mruknął Masaru, jednak rudowłosa już chwyciła jego rękę. Chłopak przypatrywał jej się z podziwem. Patrzył na jej skupioną twarz. Miała tak delikatne rysy, tak intensywnie czerwone usta… Dlaczego wcześniej tego nie zauważył? Przecież… od tylu dni wspólnie trenowali, jak mógł być tak ślepy? Nagle ich spojrzenia się spotkały, a on natychmiast odwrócił wzrok. Co się z nim dzieje?

- Skończyłam… – Dziewczyna opadła na ziemię. – Ale… co my z nimi zrobimy?

- A co mamy zrobić? – Spojrzał na nią zdziwiony.

- Zostawimy ich tak? – spytała niepewnie. – Czy… nie powinniśmy ich… nie wiem… pochować?

- C-co? – wydukał ciemnooki. – Żartujesz?

- Nie – powiedziała pewnym tonem Sayuri. – No… dalej, rusz się. Przecież władasz żywiołem ziemi, nie?

Chłopak nie oponował, po prostu wykonał jej polecenie. Po chwili w ziemi ukazało się pięć wgłębień. Dziewczyna ułożyła ciała na dnie każdego z nich, a ziemia zasypała zwłoki.

- No… to skończyliśmy. – Odgarnęła włosy z czoła i westchnęła z ulgą.

- Jesteś naprawdę… dziwna.

- A co w tym dziwnego, że uważam, iż powinno się godnie obchodzić z przeciwnikiem? Przecież… ich ciała mogłyby leżeć tutaj długi czas zanim ktoś by ich odnalazł.

- Masz rację – mruknął zmieszany chłopak. Jemu nigdy nie wpadłoby to do głowy.

- Ruszajmy, rozbijemy obóz… Coś tak czuję, że Kaito nie odzyska przytomności do rana.

***

Masaru od dłuższego czasu przyglądał się śpiącej dziewczynie. Miała bardzo niespokojny sen. Co jakiś czas zaciskała pięści, a z jej oczu wypływały pojedyncze łzy. Tej nocy postanowili spać w jednym namiocie. Kaito nadal nie odzyskał przytomności, a dziewczyna wykończona po wcześniejszych walkach i leczeniu ich ran niemal natychmiast zasnęła. Ciemnooki po raz pierwszy miał możliwość wpatrywania się w nią bez obawy, że mogłaby to zauważyć. Początkowo miał ochotę również położyć się obok swoich towarzyszy, jednak zdecydował, że choć przez chwilę przyjrzy się rudowłosej.

Nie było wątpliwości, była piękna. Jej długie, miedziane włosy rozrzucone były niedbale dookoła jej głowy, co sprawiało wrażenie, jakby dziewczyna leżała na żywym ogniu. Cholera… co to za brednie? Masaru niechętnie powrócił z krainy marzeń do rzeczywistości. Przecież… nie może sobie na nic pozwolić. Już raz, dobitnie dała do zrozumienia Kaito, że jakakolwiek zbyt śmiała zagrywka może skończyć się nieprzyjemnie. Wzdrygnął się. No tak… zapomniał o tym. Jest jeszcze Gaara. Ciemnooki westchnął cicho. Jakim cudem ona z nim mieszka? Dlaczego nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia? Czyżby nie wiedziała kim jest jej współlokator? Nie wie o demonie, który w nim żyje? Właściwie chłopak mniej przejmował się samym potworem, a bardziej tym, że czerwonowłosy nic nie robi sobie z ludzkiego życia. Bez żadnych skrupułów zabija, niszczy i nienawidzi wszystkiego i wszystkich. Z niechęcią zauważył, że dziewczyna mimo iż mieszka z nim, więc powinna być najbardziej narażona na napady jego szału, nie zauważa niebezpieczeństwa, choć… Dlaczego jej nie zabił? Czyżby jego przypuszczenia były słuszne? Czy jest to możliwe, że najstraszliwsza broń Suny dopuściła ją do siebie? Ze zdumieniem połączył pewne fakty. Odkąd poznali rudowłosą nie słyszał o żadnych zamordowanych osobach. Czyli… ona naprawdę miała na niego taki wpływ? Masaru zrozumiał w końcu dlaczego Kazekage tak bardzo zależało na tym, aby dziewczyna pozostała w Wiosce. Dzięki jej obecności życie mieszkańców było bezpieczniejsze, a sam przywódca Suny zyskał doskonałego shinobi. A może… może to tylko jej misja? Może ona właśnie ma być opiekunką Gaary? Sam za bardzo w to nie wierzył, ale to rozwiązanie najbardziej by mu odpowiadało. Oznaczało by to, że dziewczyna nie czuje do niego sympatii, a jedynie poczucie obowiązku skłaniałoby ją do tego, aby z nim mieszkać.

Długi czas odpędzał sen chcąc jak najdłużej nacieszyć się widokiem rudowłosej, ale powoli poddawał się i coraz bardziej oddalał do krainy marzeń sennych.

***

- Jak ja mam dość tego cholernego piasku! – wrzasnął nagle Kaito. Kilka godzin wcześniej dotarli na pustynię otaczającą Sunę. – Naprawdę miałem pecha… Nie. Nie mogłem urodzić się w żadnej innej wiosce, tylko w wiosce cholernego Piasku!

- Wolałam Cię, jak byłeś nieprzytomny – warknęła rudowłosa. – Przynajmniej nie gadałeś tyle.

- Ale przyznaj, że się o mnie martwiłaś. – Blondyn uśmiechnął się. – Jak przez te kilka godzin nie odzyskiwałem przytomności, to pewnie umierałaś ze strachu, co?

- Teraz tego żałuję… mogliśmy Cię tam zostawić i byłby spokój… Cholera! – Sayuri intensywnie zamrugała oczami. – Przeklęty piasek!

Podróż przez pustynię ciągnęła się dla nich w nieskończoność. Cała trójka chciała jak najszybciej dotrzeć do Wioski i złożyć raport ze swojej pierwszej misji. Sayuri podziwiała swoich kompanów. Jakim cudem byli w stanie odnaleźć drogę? Wokół tylko piasek i… Nie, nic poza tym.

Po długiej wędrówce w końcu ukazała się półka skalna otaczająca Wioskę Piasku. Trójka młodych shinobi odetchnęła z ulgą. Nareszcie dotarli! Ominąwszy strażników udali się w stronę siedziby Kazekage. W jego gabinecie czekał na nich mężczyzna zlecający misję. Wraz z przywódcą Wioski wysłuchali historii przebiegu ich misji.

- Muszę przyznać, że jestem trochę zawiedziony – mruknął siwowłosy mężczyzna. – Miałem nadzieję, że sam go w końcu dopadnę.

- Przykro mi – powiedziała Sayuri. – Niestety, jak już wspomniałam sam odebrał sobie życie. Nie byłam w stanie go powstrzymać.

- Nic nie szkodzi, moja młoda panno. – Staruszek uśmiechnął się. – Na szczęście mam to już za sobą – powiedział to bardziej do siebie.

***

Kaito, Masaru i Sayuri opuścili w końcu posiadłość Kazekage. Dziewczyna myślała z uśmiechem o pieniądzach, które wesoło brzęczały w jej sakwie. Nareszcie będzie mogła oddać Temari choć część pieniędzy, pozostałą część chciała dać Gaarze w zamian za możliwość mieszkania u niego.

- Wiesz co Sayuri? – zagadnął ją zielonooki. – Chyba właśnie przeżyłaś kilka dni z nami.

- Fakt… nie było najgorzej. – Rudowłosa uśmiechnęła się.

- To co powiesz na…

- Nie – powiedziała stanowczo Sayuri. – Lepiej nie psuj tej chwili.

- Ech… – westchnął Kaito – kiedyś i tak się zgodzisz.

- Oczywiście - kiedy zwariuję.

- To może pozwolisz się odprowadzić? – spytał Masaru.

- Jasne, z pewnością coś mi się stanie po zmroku…

- Nie – powiedział zamyślony blondyn, co najzupełniej nie pasowało do niego. – Nie musisz się przecież obawiać Gaary.

- Znowu zaczynasz? – Sayuri przystanęła. – Dlaczego aż tak go nienawidzicie? Dlaczego na każdym kroku dziwicie się, że z nim mieszkam?

- Co o nim wiesz? – Tym razem głos Masaru nie był tak spokojny, jak zwykle. – Powiedz mi Sayuri, co wiesz o Gaarze?

- Ja… – Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona, nigdy nie wyglądał tak stanowczo i poważnie. Nagle ciszę nocy przerwał czyjś przerażony krzyk. Rudowłosa spojrzała na swoich towarzyszy, wyglądali jakby ich sparaliżowało. Widziała szok i przerażenie malujące się na ich twarzach. – Chodźmy… coś się stało.

- Nie – powiedział brązowowłosy i mocno zacisnął rękę dookoła przedramienia dziewczyny. – Nie możemy Sayuri.

- O co Ci chodzi? – prychnęła dziewczyna. – Przecież to mieszkaniec waszej Wioski. Chyba to wam powinno bardziej zależeć, żeby mu pomóc.

- Nie idź tam – powiedział blady, jak ściana Kaito. – Jemu już nie pomożesz.

- Puszczaj mnie! – warknęła dziewczyna i wyswobodziła się z uścisku. – Dlaczego tak mówisz? – Spojrzała na blondyna.

- Chcesz się przekonać kim jest Gaara? – wyszeptał Masaru. Sayuri rozszerzyła oczy ze zdumienia. – Chcesz wiedzieć dlaczego go nienawidzimy? Dlaczego każdego dnia mieszkańcy Suny modlą się, żeby go tylko nie spotkać? To potwór! Zabija każdego, kto tylko wejdzie mu w drogę.

- O czym Ty mówisz? – Rudowłosa cofnęła się o krok obserwując chłopaków.

- O tym, że człowiek, u którego mieszkasz jest zagrożeniem. Jest potworem, który niszczy tę Wioskę. Za nic ma sobie ludzkie życie, on…

- Nieprawda – powiedziała powoli rudowłosa. – On… – Nie potrafiła ująć w słowa swoich myśli. Nie potrafiła im przekazać dlaczego czuje do Gaary zaufanie. Odwróciła się w kierunku, z którego dobiegał krzyk.

- Sayuri, błagam… Nie idź tam – powiedział blondyn. – On… on Cię zabije.

- Trudno… – mruknęła pod nosem dziewczyna. Nie mogła już więcej uciekać. Chciała znaleźć odpowiedź na dręczące ją pytanie Kim jest Gaara?

***

Towarzysze rudowłosej obserwowali, jak odchodzi. Nie byli tchórzami, jednak podejście do czerwonowłosego w chwili, gdy walczy z ofiarą byłoby zgubne. Masaru ruszył za dziewczyną, ale w porę zatrzymał go Kaito.

- Zwariowałeś? Chcesz teraz do niego iść? – Blondyn mocno chwycił przyjaciela za rękaw.

- Ja… Przecież nie możemy pozwolić, żeby dała się tak po prostu zabić!

- Masaru… Umrzemy, wiesz o tym – wyszeptał Kaito. – Poza tym… nie tknął jej wcześniej. Swoją obecnością jeszcze bardziej go sprowokujemy.

- Więc mamy po prostu patrzeć, jak idzie do niego? – warknął brązowowłosy. – I od kiedy to TY wybierasz rozsądniejsze rozwiązania?

- Od kiedy Tobie padło na głowę! Co?! Chcesz iść teraz za nią i zginąć?! Teraz… wrócimy do domów…

- Ale…

- Nie ma żadnego ale, Masaru!

3 komentarze:

  1. Początek był zaskakująco spokojny (to niewłaściwe określenie, ale spodziewałam się Gaary w akcji, więc poniekąd było spokojnie :D). Już myślałam że będzie to miły rozdzialik, w którym Sayuri wypełnia misję i z Gaarą wymieniają buziaki po powrocie (może nie aż tak, ale wiadomo o co chodzi). To oczywiście byłoby za proste. No i teraz jestem ciekawa - czy Gaara zrobił przez te kilka dni jatkę? Czy teraz dopiero stracił panowanie nad sobą? Sayurka będzie w szoku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, morderstwo zaledwie pięciu mężczyzn to spokojny widok, jeśli weźmie się pod uwagę zdolności i możliwości Gaary ;)

      Sądzę, że nie mogę być zdrowa na umyśle, skoro mając z tyłu głowy to, jaki jest Gaara do tego momentu w tym ff, uznałam za urocze, gdyby Sayuri próbowała go pocałować xD Biedny Gaara... on tu próbuje być groźny, a my patrzymy na niego niemal jak na przytulankę :D

      Usuń
  2. Jak napisałaś, że 1 stycznia dasz nowe rozdziały, to nie spodziewałam się, że dasz tez w sobotę *-* Trzymasz w napięciu, ale obiecałam sobie, że teraz tylko dwa rozdziały. Może jeszcze wieczorkiem wpadnę na kolejne :* Ale trochę znikąd ten wątek o podobaniu się Masaru Sayuri....

    Alba Longa

    OdpowiedzUsuń