wtorek, 25 grudnia 2018

Odpowiedzialność – Rozdział 8

- Cholera! Cholera! – Gaara krążył po swoim pokoju co jakiś czas powtarzając te słowa.

Co go napadło? Dlaczego nagle poczuł ten przeklęty ból w głowie? Dlaczego nadal go czuje? I w dodatku coraz ciężej jest mu się opanować, a ten przeklęty Shukaku coraz intensywniej domaga się ofiary… Cholera! Czerwonowłosy na chwilę przystanął przy ścianie, musiał się o nią oprzeć, bo jego ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Chwycił się za głową i coraz rozpaczliwiej starał się nie dopuścić demona do swojej świadomości. Nagle ból pojawił się także w jego piersi. Ona… widział to. Ona patrzyła na niego ze strachem. Czyżby po zaledwie kilku dniach zraził ją do siebie? Ale przecież starał się. Powstrzymywał się nawet od zabicia kogokolwiek…


Osunął się po ścianie, oparł głowę na kolanach i coraz głośniej dyszał. Dlaczego on? Dlaczego zawsze on? Wiedział, że tak będzie. W jego życiu ponownie pojawiła się jakaś bezwartościowa osoba, która przez krótką chwilę dała mu nikłą nadzieję na odrobinę spokoju i szczęścia, a teraz… Teraz odejdzie pozostawiając po sobie jeszcze więcej nienawiści i bólu. Wiedział, że tak będzie. Od początku doskonale zdawał sobie z tego sprawę, a mimo to ponownie zaufał komuś. Dlaczego jest taki naiwny, do cholery? Dlaczego ją do siebie dopuścił? Dlaczego pozwolił na te kilka rozmów, przyjaznych gestów? Choć nie usłyszał od niej żadnych słów, to było dla niego oczywiste jak rudowłosa zareaguje i mimo to… Mimo, że powinien ją znienawidzić, nie potrafił. Oczywiście nadal nie miał dowodu, że dziewczyna właśnie tak postąpi, ale czy kogokolwiek zdziwiłoby to? Nie, a z pewnością nie jego. On od zawsze był znienawidzonym potworem, którego ludzie coraz bardziej krzywdzili i utwierdzali w przekonaniu, że droga, którą obrał jest jedyną słuszną. Ale ona… ona poznała go, gdy już zdecydował się na takie, a nie inne życie i dawała mu nadzieję, że właśnie znalazł się ktoś, kto choć po części go zaakceptuje…

Syknął z bólu. Miał wrażenie, że jego głowa za chwilę eksploduje. W momencie, w którym postanowił dać upust swojej złości i w końcu zaspokoić demona usłyszał ciche pukanie do drzwi. A więc już? Tak szybko postanowiła go przekreślić?

***

Sayuri obserwowała miejsce na którym przed chwilą siedział Gaara. To wydarzyło się tak szybko… Nagle po prostu zerwał się z miejsca i wyszedł. Ale co mogło być tego powodem? Usiadła na krześle i zaczęła analizować sytuację. Dobre pół godziny przesiedziała i nic mądrego nie przychodziło jej do głowy. Każde kolejne wytłumaczenie jego zachowania było jeszcze głupsze od poprzedniego. Gdy już chciała zrezygnować doznała olśnienia, choć trzeba przyznać, że nie była tym zachwycona. Przecież… on pierwszej nocy w tym mieszkaniu powiedział jej, że ma w sobie demona, prawda? Prawdopodobnie to był przypadek, że kiedy dotknęła jego czoła… Wtedy on musiał jakoś intensywniej dać Gaarze o sobie znać. Była pewna, że właśnie dlatego odszedł, ale nie uspokoiło jej to zbytnio. Przecież on jest tuż za ścianą i… Skarciła siebie w myślach, przecież… Tak, przecież on odszedł, żeby jej nie narażać. Zastanawiała się, czy nie jest zbyt naiwna, ale chyba tak właśnie było. Westchnęła cicho. I co ma teraz zrobić? Zignorować to wszystko? A może powinna pójść do niego i… i co? Co mu wtedy powie? Nie miała pojęcia jak się zachować.

Kilka minut siedziała w bezruchu wpatrując się w coraz ciemniejsze niebo. W jej głowie toczyła się zażarta walka. Powinna pójść do niego, czy nie? Zignorować całe to wydarzenie, czy porozmawiać o nim? Cholera... dlaczego jest tak głupia? Nie potrafi nawet podjąć decyzji.

Ostatecznie zdecydowała, że pójdzie do niego. Nieco chwiejnym krokiem ruszyła w stronę odpowiedniego pokoju. Zatrzymała się przed drzwiami. Czy jej decyzja jest słuszna? A może swoją obecnością jedynie go zirytuje? Wahała się, ale w końcu cicho zapukała.

- Wejdź. – Usłyszała zza drzwi jego zimny głos. Wzdrygnęła się. Nigdy nie zwracał się do niej tak chłodnym tonem. Drżącą ręką naparła na klamkę i przekroczyła próg sypialni. Czerwonowłosy stał przy otwartym oknie.

- W-wszystko w porządku? – spytała rudowłosa. Chłopak przez dłuższy czas nie odpowiadał. Po prostu stał oparty o parapet i patrzył przed siebie. Nagle odwrócił się do niej. Miał… naprawdę przerażające spojrzenie.

- Powiedz to – warknął. Dziewczyna nie miała pojęcia o co może mu chodzić, więc milczała. Gaara podszedł bliżej, cały czas przeszywając ją spojrzeniem. – Powiedz to! – powtórzył głośniej.

- Ale… c-co mam powiedzieć? – Dziewczyna zaczynała się bać. Dlaczego ma tak zimne spojrzenie?

- Natychmiast powiedz… Po co tu przyszłaś?! – Nie wierzył w jej zdziwienie. Po prostu przestraszyła się i nie chciała z nim rozmawiać, skoro jest w takim stanie. I nie obchodziło go już to, że się boi, że swoim zachowaniem sprawia, że drży. Jak najszybciej chciał usłyszeć z jej ust, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Podszedł jeszcze bliżej, a Sayuri chciała cofnąć się o krok, lecz tuż za plecami miała ścianę – Po co tu przyszłaś?!

- Ja… chciałam zobaczyć jak się czujesz – wydukała mocno już przestraszona dziewczyna.

- I myślisz, że Ci uwierzę?! – Doskonale zdawał sobie sprawę, że jego oczy są coraz bardziej zimne i coraz mocniej przypominają oczy szaleńca. Chciał mieć to już po prostu za sobą. – Po co tu przyszłaś?

- Ale… Gaara, ja chciałam… chciałam tylko zobaczyć, czy wszystko już w porządku. – Nagle rudowłosa dostrzegła maleńkie ziarenka piasku wirujące dookoła.

- Robisz ze mnie idiotę?! – krzyknął jej prosto w twarz niebezpiecznie się do niej zbliżając. Chyba chciał coś jeszcze dodać, ale ponownie osunął się na kolana chwytając za głowę. Cholera… jeszcze nie teraz!

- Gaara… – zaczęła dziewczyna.

- Odejdź! – wrzasnął czerwonowłosy. Zdawał sobie sprawę, że nie uda mu się w tym stanie długo powstrzymywać Shukaku.

Rudowłosa nie mogła się poruszyć. Obserwowała jak Gaara drży trzymając się za głowę. Co ma zrobić, do cholery? Zdawała sobie sprawę, że znalazła się w bardzo niebezpiecznej sytuacji, ale nie mogła teraz tak po prostu wyjść. Sama nie widziała co ją znowu napadło, ale klęknęła tuż obok niego i… Po prostu go przytuliła. Nie wiedziała po co, dlaczego, po prostu nagle go przytuliła.

Dla Gaary czas stanął w miejscu. Ona znowu… znowu to zrobiła. I była w stanie to zrobić, mimo, że bała się, mimo, że właśnie zaczynał tracić nad sobą kontrolę. Ale najdziwniejsze było to, że kiedy tylko poczuł na sobie jej dotyk niemal od razu poczuł spokój, ulgę. Dlaczego tak na niego działała? Przecież przed chwilą była zdecydowana wykreślić go ze swojego życia… A może… Nie. Nie potrafił uwierzyć, że ona rzeczywiście przyszła tu, aby zobaczyć jak się czuje, to przecież niemożliwe. Po chwili zdał sobie sprawę, że ten uścisk jest dłuższy niż poprzednie, a on nie miał ochoty aby został przerwany. Nie potrafił zmusić się, aby również ją objąć, ale nie chciał też aby ona od niego odchodziła. Siedział tak i nie wiedział co zrobić, przecież nie mogą siedzieć tak w nieskończoność. A może mogą? Skoro tak wiele nieprawdopodobnych rzeczy zdarzyło się odkąd ona się pojawiła, to może jeszcze to…

Sami nie wiedzieli ile tak trwali w uścisku. Dziewczyna czuła, że czerwonowłosy coraz bardziej się uspokaja. Ale… dlaczego? Może zależy mu na niej? Zaśmiała się w duchu, to przecież niemożliwe. Choć… Odszedł z kuchni, bo nie chciał jej narażać. Kazał jej stąd wyjść z tego samego powodu.

- Gaara… Naprawdę chciałam tylko zobaczyć jak się czujesz… – wyszeptała dziewczyna wypuszczając go z uścisku. Czerwonowłosy uniósł głowę i spojrzał jej w oczy. Dlaczego był tak głupi? I choć była świadkiem kolejnego jego napadu szału, nie odeszła. Została z nim i… uspokoiła. Dlaczego to zrobiła? Nie wiedział co powinien jej odpowiedzieć, jak wytłumaczyć swoje zachowanie.

- Rozumiem – mruknął pod nosem. Dlaczego nie potrafi powiedzieć nic więcej? Nie zdziwiłby się, gdyby nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Po tym wszystkim co widziała nie było go stać na nic innego? Rozumiem co to, do cholery, miało być? Jak on w ogóle może od niej oczekiwać, że przejdzie nad jego zachowaniem do porządku dziennego? Właśnie udowodnił jej, że nie jest przy nim bezpieczna, że nie powinna spędzać z nim czasu, a najlepiej jakby odeszła. Przynajmniej wtedy byłaby bezpieczniejsza.

- To… ja… chyba pójdę się umyć… – wymamrotała dziewczyna i wyszła z pokoju.

***

Przez kilka kolejnych dni nie zdarzyło się nic godnego uwagi. Każdego dnia rudowłosa przygotowywała śniadanie. Potem szła na trening, a gdy wracała z niego jadali razem obiad. Ot, taka rutyna. Gaara zastanawiał się jakim cudem nadal traktuje go normalnie. Przecież… musiała zdawać sobie sprawę, że przebywanie z nim nie jest bezpieczne. Ale był jej bardzo wdzięczny. Za te wszystkie rozmowy. Za to, że nadal zmuszała się do odnajdowania nowych tematów. Za to, że nie odepchnęła go. Za to, że przy niej czuł spokój. Nadal potrafiła bez skrępowania uścisnąć go. Nie okazywała strachu, nie zmusiła go nawet do odpowiedzi dlaczego wtedy tak zareagował.

Jedynym nieprzyjemnym aspektem jego życia w tych dniach były chwile, które spędzał sam albo ze swoim rodzeństwem. Przecież musiał chodzić z nimi na treningi, w końcu byli jego drużyną… Nie widział najmniejszego sensu w tym, by chodzić na ćwiczenia. Zawsze stał jedynie z boku i przyglądał się jak Baki instruuje ich. Jounin nie był głupcem. Nie ośmieliłby się zaproponować mu walki z żadnym z nich, nie próbował też go pouczać… Po prostu był tam z nimi, co nie miało dla niego żadnego sensu.

Czerwonowłosy zauważył, że im więcej czasu spędza z Sayuri, tym łatwiej jest mu uspokajać demona. Nadal odczuwał pewien niepokój… czy raczej żądzę zabijania, ale przy niej udawało mu się powstrzymać. Nawet w tych chwilach, kiedy był sam potrafił opanować się. Największe problemy miał w nocy, ale nie miał już zbyt wielkich oporów, by wchodzić wtedy do pokoju rudowłosej. Co prawda widział wtedy jak miota się po łóżku i jak bardzo jest niespokojna, ale sama jej obecność sprawiała, że zamiast wybrać się na uliczki Suny, pozostawał w domu i oczekiwał na wschód słońca, który od niedawna był dla niego sygnałem, że znowu może poczuć się szczęśliwszy. W końcu… będzie obok niej.

***

Nic nie może trwać w nieskończoność. Pewnego dnia Kazekage zawołał do siebie drużynę dziewczyny i oznajmił im, że wyruszą na pierwszą swoją misję. Nie była zbyt trudna. Musieli jedynie zlokalizować jakiegoś przestępcę w Wiosce graniczącej z krajem Wiatru. Walka była zbyteczna, mieli tylko ustalić miejsce jego zamieszkania. Kazekage zaznaczył, że jeśli będą zmuszeni nie muszą się powstrzymywać. Co prawda zleceniodawca wolałby sam wymierzyć mu sprawiedliwość, ale wieść o jego śmierci również go zadowoli, więc zapłaci jednakowo za oba rozwiązania. Uprzedził też, że misja może potrwać kilka dni. Już samo dojście do Wioski zajmie im dwa.

Rudowłosa wraz ze swoimi towarzyszami wyszła przed budynek posiadłości Kazekage. Zgarnęła włosy z czoła i spojrzała na Masaru.

- O której spotykamy się na placu?

- No… – Chłopak zastanowił się – Jest siedemnasta. Może za pół godziny?

Dziewczyna skinęła głową i ruszyła w stronę domu Gaary. Sama potrafiła już trafić do kilku ważniejszych miejsc w Sunie. Wolnym krokiem przemierzała uliczki. Przyzwyczaiła się do dyskretnych spojrzeń rzucanych w jej kierunku. Wszyscy dziwili się kim jest ta dziewczyna, która mieszka z demonem. Westchnęła cicho i zatopiła się w myślach. Od czasu tamtego wydarzenia dość często o nim myślała. Z jednej strony obawiała się Gaary i za każdym razem karciła siebie w duchu. Przecież zdawała sobie sprawę, że czerwonowłosy powstrzymał się przed zadaniem jej bólu, a wcześniej odszedł od niej i starał się jej nie narażać. Po raz kolejny westchnęła. Co to miało znaczyć? Że… zależy mu na niej? Teraz nie była już tak sceptycznie nastawiona do tej myśli, w końcu… uspokoił się gdy go objęła. I nigdy później nie miał już tak zimnego wzroku i tonu. Nigdy też nie pozwalał sobie na jakiekolwiek zachowanie, które sprawiałoby, że czuła niepokój. Ale dlaczego tak jest? Wszyscy dookoła dobitnie dawali do zrozumienia, że strach przed nim jest uzasadniony, ale dlaczego przed nią nie jest ani odrobinę przerażający? Czyżby naprawdę coś dla niego znaczyła?

Zatrzymała się przed jednym z wielu piaskowych domów. Wystawiła rękę ku dzwonkowi, ale w ostatniej chwili powstrzymała się. Przecież miała wchodzić bez dzwonienia, czy pukania. Nie potrafiła się do tego przyzwyczaić. Za każdym razem, gdy wracała do domu ręka bezwiednie kierowała się w stronę dzwonka.

- Gaara! Wróciłam! – zawołała zdejmując buty.

Nikt jej nie odpowiedział. Poczuła niepokój. Zwykle był w domu, gdy wracała. Szybkim krokiem skierowała się w stronę kuchni i odetchnęła z ulgą. Na stole leżała kartka zapisana pismem Gaary. Od jakiegoś czasu oboje pisali do siebie i uprzedzali tego drugiego gdzie jest i kiedy wróci. Spojrzała na nią Jestem na treningu. Westchnęła cicho. Nie zdąży się nawet z nim pożegnać. Poszła do swojego pokoju, spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i kierowała się w stronę wyjścia. Zatrzymała się w korytarzu i przypomniała sobie, że również powinna zostawić mu wiadomość. Jak zwykle zastanawiała się co napisać. On pisał po prostu lakoniczną informację, a ona zwykle pozwalała sobie na nieco obszerniejszą wiadomość. Wyruszam dzisiaj na pierwszą misję. Mam nadzieję, że jakoś wytrzymam z Kaito… Nie wiem konkretnie kiedy będę, Kazekage powiedział, że może to potrwać kilka dni. Opowiem Ci wszystko kiedy wrócę. Trzymaj się i do szybkiego zobaczenia. Zastanawiała się, czy ostatnie zdanie było potrzebne, ale… Może właśnie dlatego czuje do niej sympatię? Bo nie traktuje go tak, jak wszyscy i pozwala sobie na odrobinę bezpośredniości.

5 komentarzy:

  1. Szczerze, początek tego rozdziału mnie przeraził. Gaarze włączył się crazy mode i kto wie, jak by się to skończyło, gdyby Sayuri nie zareagowała spontanicznie ;) Niech go tuli do piersi, chłopakowi testosteron spadnie, a nawet jeśli wzrośnie to w bezpieczny sposób. Jakże żałuję, że nie będzie tutaj zdzierania z siebie ciuszków :D Oczywiście nie należy zapominać, że oni oboje to właściwie dzieciaki. Ciekawe, co teraz się wydarzy, kilka dni sielanki, a teraz... Gaarze dziewczyna zniknie z pola widzenia, i to na dłużej. Czyż nie zaczną się krwawe żniwa w wiosce, w której liczba mieszkańców niepodzianie przestała spadać? A może trzeba będzie dziewczynie spieszyć na ratunek ;) Obstawiam, że teraz dopiero Gaare czeka wyczerpująca walka z morderczą stroną osobowości. Chyba wolałabym, żeby nie zaczął zabijać, ale kto wie, co szykujesz w zanadrzu za zwroty akcji :D Czekam niecierpliwie na nexta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Crazy mode" - zaśmiałam się w głos, co rzadko mi się zdarza robić przed laptopem. Z perspektywy Gaary "crazy mode" w tym okresie jego życia to chyba ten, w którym dba o innych ;)

      Zauważyłam ostatnio, że w wielu ff na temat Gaary (w tym moich), zachowuje się on jakby zabijanie było jego jedynym zajęciem. I to mnie trochę zmusiło do przemyśleń. Ile Suna mogła mieć mieszkańców? Ok. 100-200 tysięcy? Zakładając, że między 6, a 13 rokiem życia codziennie kogoś zabijał, a kiedy wypuszczał Shukaku bez przygotowania mieszkańcom schronu i padały dziesiątki, jeśli nie setki osób, to... Musieli mieć niezły przyrost naturalny :D Nie widzę innej opcji, że Suna mogłaby choćby miernie prosperować, bo przecież nie zabijał tylko starców, którzy zawyżali średni wiek mieszkańców, ale też osoby młode. Intryguje mnie też, dlaczego ludzie po prostu nie opuszczali Suny... Na te pytania nigdy nie znalazłam odpowiedzi :(

      Usuń
    2. Myślę, że on cały czas był w trasie, tatuś zadbał, żeby nie siedział w domu, a co to dla niego za problem, gdy wybijał jakichś randomów po drodze ;) Jedyne logiczne wytłumaczenie, inaczej naprawdę w Sunce nie ostałoby się zbyt wielu żywych. Poza tym trzeba pamiętać, że Gaara raczej nie chciał szkodzić własnej wiosce - czy to wojskowo czy jej reputacji- bo przecież przy pierwszym spotkaniu drużyny trzeciej z rodzeństwem powiedział Kankuro, że przynosi wstyd wiosce. Kodeks honorowy na pewno miał. Zresztą to dodaje tragizmu jego postaci. Pozostawał wierny wiosce, która zrobiła z niego broń i w której od pewnego momentu wszyscy pragnęli go widzieć martwym - a przecież mógł zostać nukeninem, zabijać wszystkich jak leci i nie słuchać niczyich poleceń.

      Usuń
    3. Chodziło mi po głowie wytłumaczenie, które dałaś, ale przecież wyraźnie był pokazany spis jego misji (mało tego było, choć... skoro były to raczej "B" niż "D", to może dłużej trwały?). Poza tym pokazane były sceny, w których zabijał w Sunie, a ludzie nie baliby się go panicznie, gdyby był względnie "spokojny" w Wiosce.

      W pewien sposób wykorzystałam ten fortel, o którym napisałaś, w "Gosposi", ale to zawsze wydawało mi się jedynie ucieczką od prawdziwych odpowiedzi, których nie mamy szans rozpracować. Mimo wszystko takie rozważania sprawiają mi dziwną przyjemność - jakbym mogła choć trochę rozpracować świat tego tajemniczego demonka ;)

      Usuń
  2. Gaara trochę zrehabilitował się w moichooczach. Straci panowanie, gdy będzie bez Sayuri? Zabije kogoś? Co się wydarzy? Wciągnęła mnie ta historia! Pytanie o to Alba Longa, tak. To od tej miejscowości.

    Alba Longa

    OdpowiedzUsuń